Czechowicz: To będzie dekada spółek technologicznych

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2021-12-16 18:30

O dywersyfikacji majątku, technologicznych nadziejach, startupowym ryzyku i inwestorskich potknięciach mówi Tomasz Czechowicz, twórca i prezes grupy MCI.

Przeczytaj wywiad i dowiedz się:

  • jakie jest nastawianie Tomasza Czechowicza do inwestowania w czasie pandemii,
  • jakie jest jego nastawianie do spółek technologicznych i w których segmentach rynku zarządzany przez niego fundusz szuka okazji,
  • które inwestycje szef MCI uważa za najbardziej, a które za najmniej udane,
  • co Tomasz Czechowicz sądzi o inwestowaniu w startupy i nieruchomości

PB”: Czy teraz, w drugim roku pandemii, moment na inwestowanie jest dobry?

Tomasz Czechowicz: Światowa gospodarka i rynki kapitałowe są dzisiaj w dość niepewnym miejscu. Lista czynników ryzyka jest długa: wysoka inflacja, zmieniające się prognozy wzrostu gospodarczego, różna dynamika i styl reagowania banków centralnych na problem inflacji, nadal trwająca pandemia, konieczność odpowiedzi na wyzwania klimatyczne czy różnego rodzaju napięcia polityczne. To wszystko powoduje, że pewnie najlepiej kapitał podzielić na dwie części. Jedną chronić i inwestować bardzo bezpiecznie, głównie pod kątem minimalizacji ryzyka, zaś drugą inwestować bardzo aktywnie, co nie oznacza, że agresywnie — tak, by średnia stopa zwrotu dała szansę na przebicie inflacji.

Tymczasem prawie cały pański majątek osobisty to akcje MCI. Nie myślał pan o dywersyfikacji?

Gdybym miał wszystkie pieniądze w akcjach jednej spółki giełdowej, to na pewno dążyłbym do dywersyfikacji, ale MCI to fundusz inwestycyjny i sam z siebie jest zdywersyfikowany, ponadto działa w sektorze rosnącym, a nie schodzącym. Nie odkładam kapitału na zapas — był czas, że miałem około 40 proc. akcji MCI, ale od szczytu hossy w 2007 r. konsekwentnie zwiększałem zaangażowanie, nie uczestnicząc w skupach akcji realizowanym przez MCI, i teraz mam 77 proc. Nie widzę powodu, by inwestować w inne aktywa. Trochę pieniędzy przeznaczyłem na nieruchomości, ale raczej pod kątem własnej konsumpcji niż inwestycji.

MCI inwestuje w spółki technologiczne, które już są wysoko wyceniane. Nie ma bańki?

Inwestowanie w rozwój technologiczny chyba jest najbardziej atrakcyjną rzeczą od początku cywilizacji. Spółki cyfrowe są kolejną odsłoną tego trendu. Nie wierzę, że mamy do czynienia ze szczytem wyceny spółek z tego sektora. Coraz większa część światowej gospodarki staje się cyfrowa i jest to proces, którego nic nie powstrzyma. Jasne, będą korekty, spadki, ale w dłuższym terminie przy dobrze skonstruowanym portfelu trudno jest stracić. To jest prawdziwe też w kontekście warszawskiej giełdy. W latach 90. zarabiało się na prywatyzacjach, na początku XXI wieku na bankach, a w ostatniej dekadzie na retailu i rynku konsumenckim. Ta dekada będzie dekadą kontynuacji wzrostu spółek technologicznych i cyfrowych.

W co będzie teraz inwestował fundusz?

Strategia inwestycji w gospodarce cyfrowej jest realizowana od 22 lat, nie ma w niej większych modyfikacji w ostatnich kilku latach poza tym, że zwiększyliśmy skalę pojedynczej inwestycji do 25-100 mln EUR. Koncentrujemy się na inwestycjach w przejęcie kontroli nad spółkami z Europy Środkowej i Wschodniej oraz ich ekspansję, nie wykluczając całkowicie inwestycji w innych krajach europejskich. Na obecnym etapie rozwoju rynku transakcje dotyczą głównie aktywów e-handlowych, a także SaaS [oprogramowanie jako usługa — red.] oraz fintechów, już nie tylko pod kątem najbardziej rozwiniętego segmentu płatności, ale też ubezpieczeń.

A w dłuższej perspektywie?

Na pewno warto obserwować m.in. medtech, edutech czy internet rzeczy. Problem na razie polega na tym, że w regionie jest bardzo mało projektów o odpowiedniej skali dla funduszu private equity. W praktyce ciekawe i duże aktywa z tych segmentów można policzyć na palcach. Jest natomiast dużo takich spółek na wczesnym etapie rozwoju, na którym finansują je fundusze venture capital. Na naszym celowniku te firmy znajdą się pewnie za pięć lat, gdy dojrzeją.

Wśród najbogatszych Polaków rośnie popularność inwestycji w start-upy. Pana to nie interesuje?

Inwestowanie w start-upy MCI ma już za sobą, ostatni taki fundusz utworzyliśmy ponad 10 lat temu. To nie jest działka dla większych funduszy private equity. Skalowanie start-upu jest bardzo pracochłonne, a wyniki zbyt niepewne — stopa zwrotu funduszy venture nie jest aż tak powtarzalna jak funduszy PE , a większość zysków generuje niewielu najlepszych, którzy korzystają na atrakcyjności geograficznej regionów, z których się wywodzą. Oczywiście można i należy wierzyć, że Europa Środkowa stanie się kolejną Doliną Krzemową i będzie taśmowo produkować jednorożce — 20 lat temu nie mogła się pochwalić żadnym, 10 lat temu miała jednego, a teraz jest ich około 40, dlatego jest to duża szansa dla tych, którzy decydują się na zaangażowanie w obszarze venture capital. Dla notowanego na giełdzie funduszu private equity start-upy to jednak ryzyko nie do zaakceptowania. Zresztą inwestowanie w start-upy to bardzo duży i skomplikowany temat. Pewnie lepiej byłoby o tym powiedzieć w trakcie długiego panelu dyskusyjnego niż w krótkiej odpowiedzi na pytanie.

Nie ma pan apetytu na ryzyko?

Cała moja praca polega na ograniczaniu ryzyka, więc można powiedzieć, że nie lubię ryzykownych inwestycji, ale czasem je robię, jeśli oczekiwany zwrot to uzasadnia. Kiedyś rozważaliśmy inwestycję np. w CD Projekt — było to jeszcze na wczesnym etapie prac nad „Wiedźminem” — i mieliśmy z tą inwestycją problem, bo była zerojedynkowa. Całe jej powodzenie zależało od tego, czy gra się uda, czy nie. Taka zerojedynkowość nie jest dobra dla funduszu private equity, zwłaszcza notowanego na giełdzie. Inwestorzy nie oczekują od nas usprawiedliwionych porażek. Oczywiście CD Projekt okazał się niesamowitym sukcesem i pewnie to nasz największy błąd zaniechania z perspektywy czasu.

Jaka była pana najlepsza, a jaka najgorsza inwestycja?

Najlepsza inwestycja to we własne dzieci, a najgorsza — w relacje z toksycznymi ludźmi. Pod kątem inwestycyjnym najlepiej wyszedłem na inwestycji w MCI, która w ciągu 22 lat przyniosła mi ponadstukrotny wzrost wartości. Najgorzej oceniam inwestycje MCI w Turcji, gdzie nominalnie co prawda zarobiliśmy, ale galopująca inflacja i ryzyko makroekonomiczne zjadły w praktyce cały zysk. To doświadczenie wyleczyło nas z apetytu na inwestycje na bardziej ryzykownych rynkach wschodzących.

Poleca pan aktywne, samodzielne inwestowanie na giełdzie?

Sam na giełdzie zainwestowałem bezpośrednio tylko raz — w 1998 r. Kupiłem wtedy akcje Optimusa, bo dobrze znałem branżę i wiedziałem, że jest szansa na wzrost. Wiedza dała mi oczywistą przewagę — wszedłem w świetnym momencie, kupowałem akcje po około 8 zł. Tyle że brakowało mi innej cechy dobrego inwestora indywidualnego, czyli odpowiedniego temperamentu, cierpliwości i spokoju. Wyszedłem z niewielkim zyskiem, a gdybym wytrzymał dłużej, mógłbym zarobić 500 proc., a nawet 4000 proc., bo w szczycie hossy kurs sięgnął 300 zł. Gdy ktoś ma nie tylko umiejętność analizy fundamentalnej, ale też talent, to jasne, niech inwestuje.

A inne klasy aktywów?

Nie jestem przekonany w sprawie inwestowania w nieruchomości w obecnej sytuacji. Moim zdaniem są już wyceniane dość wysoko i nie ma dużych perspektyw wzrostu. Ja bym raczej rekomendował depozyty bankowe w tej części portfela, którą trzeba chronić, i właściwe lokowanie części aktywnej. Co to znaczy właściwie? Osobiście uważam rzecz jasna, że najlepsza inwestycja to fundusze private equity inwestujące w gospodarkę cyfrową, ale tam kapitał jest mniej płynny i trzeba mieć odpowiednio zasobny portfel. Polecam więc zdywersyfikowane lokowanie części pieniędzy w wybranych spółkach giełdowych, obligacjach korporacyjnych i funduszach akcyjnych. Na giełdzie, przynajmniej w Warszawie, nie ma jeszcze specjalnego szaleństwa i spółek bardzo przewartościowanych, więc nie ma istotnego ryzyka, że wejdzie się na górce. Powtórzę: najbliższa dekada będzie należała do spółek technologicznych.

Tomasz Czechowicz to założyciel i prezes grupy MCI Capital, skoncentrowanej na inwestycjach w spółki technologiczne w Europie Środkowej i Wschodniej. W latach 90. współtworzył produkujące komputery JTT. Grupę MCI założył w 1999 r., a dwa lata później wprowadził ją na warszawską giełdę. Od tego czasu MCI zrealizowało ponad 100 transakcji. Było akcjonariuszem m.in. Allegro, Mall.Cz, czeskiej Invii, grupy WP, Netii, ABC Daty, DotPaya czy ATM. Obecnie ma w portfelu m.in. e-sklepy Morele i Answear, oprogramowaniowe IAI czy pakiet akcji w izraelskiej spółce Gett, szykującej się do debiutu na NASDAQ. Obecnie pakiet kontrolny Tomasza Czechowicza w MCI jest wyceniany na około 900 mln zł.