Filip Granek: Czas polskich czempionów

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2023-03-03 20:28

Wróciłem do Polski, wierząc, że mamy tu wystarczająco dobre warunki do rozwijania innowacyjnych projektów na światową skalę. Nie zawiodłem się — mówi dr Filip Granek, założyciel spółki XTPL, która rozwija i komercjalizuje innowacyjną technologię nanodruku na elektronicznych strukturach.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Filip Granek
Filip Granek
tomasz walków

PB: Proszę rozszyfrować nazwę swojej firmy.

Dr Filip Granek, założyciel spółki XTPL: XTPL to skrót od angielskich słów „extremely thin printed lines”, co oznacza, że drukujemy struktury tak drobne, że aż przezroczyste i niewidoczne dla ludzkiego oka. Pomyślmy o domowej drukarce, która nanosi kolory na papier. My zamiast kolorowego proszku i tuszów używamy metalowych nanocząstek przewodzących prąd elektryczny lub elementów świecących. Wymaga to niebywałej precyzji, bo operujemy na poziomie milionowych części metra.

Filip Granek jest jednym z 20 laureatów konkursu EY Przedsiębiorca Roku. Puls Biznesu jest partnerem medialnym konkursu, a z okazji jubileuszu przygotowaliśmy specjalny projekt - wywiady z laureatami 19. edycji, jeden z nich właśnie czytasz. Rozmawiamy o historii, filozofii biznesowej, ale także życiowej, źródłach motywacji i inspiracji oraz przedsiębiorczości. Historie zwycięzców to z jednej strony fascynujący opis różnych dróg do sukcesu, w których nie brak porażek, a z drugiej — pokazujący skalę transformacji polskiej gospodarki w ciągu 20 lat. Czytaj: https://360.pb.pl/ey

Inżynieria małej skali znana jest od kilkudziesięciu lat. Na czym więc polega innowacyjność waszej koncepcji?

Nasze linie przewodzące są sto razy cieńsze od ludzkiego włosa. Takich małych struktur nikt na świecie jeszcze nie drukował. To może być rewolucja w produkcji wyświetlaczy i półprzewodników, ale także inteligentnego szkła, zabezpieczeń antypodróbkowych czy biosensorów. Przełomowe rozwiązanie XTPL ma szansę zmienić reguły gry w tych segmentach elektroniki, których sukces zależy od miniaturyzacji urządzeń oraz zmiany ich formy i cech w dziedzinie elastyczności i trójwymiarowości.

Są szanse na masowe wykorzystywanie tej innowacji?

Bardzo dużo dzieje się w tej sferze w naszej spółce: w ubiegłym roku rozpoczęliśmy współpracę z dużym klientem z Doliny Krzemowej specjalizującym się w wirtualnej rzeczywistości. Jest to jedna z największych firm technologicznych na świecie. Umowa dotyczy sprzedaży urządzenia do nanodruku. Jednocześnie weszliśmy w kolejną fazę prac nad specjalną formulacją tuszu przewodzącego prąd elektryczny dla izraelskiego Nano Dimension. Z partnerem z Tajwanu pracujemy nad wdrożeniem naszej technologii do produkcji półprzewodników. Na rynku z roku na rok widać coraz większe zainteresowanie naszymi rozwiązaniami.

Komercjalizacja autorskiego rozwiązania XTPL zaczęła się dopiero siedem lat od powstania spółki. Wydawać by się mogło, że producenci będą się bić o pierwszeństwo w dostępie do tak przełomowej technologii...

Tak myśli większość innowatorów na początku swojej startupowej drogi. Nie inaczej było ze mną. Uważałem, że aby przyciągnąć zainteresowanie biznesu, wystarczy opracować unikatowe rozwiązanie. Nic bardziej mylnego. Na tym etapie większość koncepcji kończy swój żywot. Potrzeba pewnej pokory, by nie wycofać się z obiecującego pomysłu.

Były momenty, kiedy stwierdził pan, że lepiej było pozostać w spokojnym świecie nauki?

Owszem, ale za bardzo wierzyłem w swój pomysł. Poza tym nie chciałem zawieść tych, którzy uwierzyli we mnie i w moją wizję. To fantastyczna grupa współpracowników i ekspertów w zespole XTPL. Także inwestorzy zarówno w Polsce, jak też za granicą, którzy wspierają ten projekt od wczesnego etapu garażowego. Wspomnieć trzeba również o naszych pierwszych zadowolonych klientach, którzy z wykorzystaniem naszych unikatowych rozwiązań technologicznych zaprezentują światu przełomowe produkty.

Politechnika Wrocławska, a potem Holandia, Niemcy, Australia, Chiny — przez 10 lat jeździł pan za wiedzą po świecie, przy okazji zdobywając także cenne kontakty.

Za granicą widziałem, jak opierając się na nowych technologiach robi się wielki biznes. Zamarzyłem o takiej właśnie karierze. Od początku było dla mnie jasne, że jeśli się uda, to tylko dzięki szerokiemu doświadczeniu naukowemu i osobom działającym na styku ośrodków badawczych i biznesu. Najlepsze instytuty badawcze na Zachodzie z sukcesem łączą przełomowe wynalazki naukowe ze ścisłą współpracą z innowacyjnym przemysłem. Przykładem jest Instytut Fraunhofera we Freiburgu, gdzie nie tylko zrobiłem doktorat, ale też zostałem szefem 20-osobowej grupy badawczej z kilkoma milionami euro budżetu, w tym pozyskiwanego od partnerów przemysłowych.

Dlaczego więc założył pan start-up w Polsce, a nie np. w Niemczech?

Dostawałem oferty z wielu miejsc, na czele z Doliną Krzemową. Ale tym, co kazało mi wrócić do kraju — oprócz tego, że pochodzę z Wrocławia — było głębokie przekonanie o możliwościach, które otwierają się w Polsce. Już od pewnego czasu należeliśmy do NATO i Unii Europejskiej. Przechodziliśmy ekscytującą transformację w kierunku stania się ośrodkiem nowoczesnych technologii, a szybki wzrost gospodarki zadawał kłam negatywnym stereotypom dotyczącym naszego społeczeństwa. Poza tym zaczynała się u nas głośna dyskusja na temat komercjalizacji badań naukowych. W ludzi wstąpiła nowa energia. Czułem się przedstawicielem wygranego pokolenia. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi: jedź, spróbuj, zaryzykuj. Buduj swój sukces nie gdzieś daleko w świecie, ale tam, skąd wyszedłeś i gdzie mieszkają twoi najbliżsi.

Nadal żywi pan przekonanie, że Polska jest dobrym miejscem do robienia innowacyjnych biznesów na globalną skalę?

Tak, w dalszym ciągu wierzę, że stać nas na przedsięwzięcia dorównujące najbardziej odważnym i ambitnym projektom światowym. Jest tylko kwestią czasu, kiedy nad Wisłą, Odrą czy Motławą powstanie system zaawansowanych usług technologicznych złożony z polskich odpowiedników Boscha, Siemensa, Google’a czy Facebooka. Polskie firmy coraz częściej będą dostarczały globalnie przełomowe i unikatowe rozwiązania technologiczne, ważne dla miliardów ludzi na całym świecie. Wokół tego możemy budować potężną wartość biznesową. Nie dawajmy się ograniczać kompleksom i skorzystajmy ze swoich atutów, z których chyba najważniejszym są ludzie o szerokich horyzontach intelektualnych, wyjątkowej wyobraźni i wysokich kompetencjach naukowo-technologicznych.

I 30 takich wybitnych fachowców pracuje w XTPL?

Już 50. Od lata zeszłego roku zwiększyliśmy zatrudnienie, bo rozwijamy się dużo szybciej niż w poprzednich latach. W naszym gronie są przedstawiciele wielu dziedzin, w tym chemicy, fizycy, mechatronicy, a także osoby po informatyce, elektronice i inżynierii materiałowej. To prawdziwy tygiel najróżniejszych kompetencji naukowo-badawczych. Jeśli ten interdyscyplinarny zespół nauczy się wspólnego języka i będzie ze sobą skutecznie współpracować, nie bojąc się wieloaspektowych wyzwań, zaczniemy przenosić góry.

To chyba już się dzieje, sądząc po wynikach. W ubiegłym roku wasz przychód ze sprzedaży produktów i usług przekroczył rekordowe 10 mln zł.

To niemal 5-krotny wzrost przychodu ze sprzedaży rok do roku. Ale chcę, by wybrzmiało to mocno: te 10 mln zł jest dalekie od sukcesu, który ostatecznie chcemy osiągnąć.

Dr Filip Granek

Założyciel spółki XTPL, twórca innowacyjnej technologii umożliwiającej ultraprecyzyjny druk nanomateriałów, którą zainteresował się gigant z Doliny Krzemowej. Ukończył Politechnikę Wrocławską, a potem zdobywał doświadczenia m.in. w Energy Research Centre of the Netherlands i chińskiej firmie Kingstone Semiconductor zajmującej się implantacją jonów. W niemieckim Instytucie Fraunhofera w wieku 30 lat zrobił doktorat z ogniw słonecznych i nanomateriałów. W ostatnim kwartale 2022 r. przychody start-upu wyniosły 3,4 mln zł, co oznaczało wzrost o 83 proc. w porównaniu z 1,9 mln zł uzyskanych w analogicznym okresie poprzedniego roku.