Gdański: Konstruktywne myślenie o przyszłości zmniejsza niepokój

Przemek Gdański, prezes Banku BNP Paribas.
opublikowano: 2022-12-26 20:00

Co nas czeka w 2023 r.? Jakie będą kluczowe trendy? Co będzie największym wyzwaniem - pisze Przemek Gdański, prezes Banku BNP Paribas.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Przemek Gdański kieruje Bankiem BNP Paribas w Polsce od 1 listopada 2017 r., nadzorując równocześnie wszystkie krajowe spółki francuskiej grupy. Ma ponad 30-letnie doświadczenie w bankowości — pracował w największych bankach w Polsce i za granicą. Od 2006 r. zasiadał kolejno w zarządach banku Calyon, BPH, Pekao i mBanku. Od wielu lat patronuje inicjatywom na rzecz propagowania różnorodności, równości płci. Wspiera działalność przedsiębiorczych kobiet. Jest absolwentem Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego oraz Loughborough University w Wielkiej Brytanii. Ukończył także wiele menedżerskich programów rozwojowych: od IESE przez Harvard Business School aż po INSEAD. Jest szachistą z tytułem Mistrza FIDE, przed laty był członkiem polskiej kadry narodowej juniorów, a później prezesem Polskiego Związku Szachowego.

Od trzech lat jako społeczeństwo uczymy się żyć w poczuciu niepokoju. Mierzymy się z tym indywidualnie i kolektywnie, w natężeniu, z jakim od czasu zmian ustrojowych nie mieliśmy do czynienia. To naturalna reakcja na szereg czynników – pandemię, wojnę i związane z nimi zawirowania, które dotykają zarówno gospodarkę jako całość, jak i domowe budżety każdego z nas. Niepokój, nieprzewidywalność, brak stabilności targają również codziennością biznesową, a sektor bankowy jest na nie szczególnie narażony - nie tylko ze względu na rolę gospodarczego krwiobiegu, ale również, niestety, z powodu krótkowzroczności części decydentów. Mimo to patrzę w przyszłość z nieco większym optymizmem niż wielu komentatorów.

Aby nie dać się przygnieść negatywnym emocjom, warto spojrzeć na szerszy kadr – nie wycinać z obrazu całości obecnego, wyjątkowo turbulentnego momentu w historii, ale ocenić, w jakiej kondycji byliśmy przed nim i jakie perspektywy rysują się na horyzoncie. Uważam, że zbudowaliśmy solidne podstawy, aby polska gospodarka ten czas przetrwała. Wiele firm wchodzi w spowolnienie po okresie rekordowych wyników. Są zaprawione w bojach, bogatsze o doświadczenia pandemii, a dzięki temu przygotowane na kryzys - zarówno finansowo, jak i zarządczo. Przed nami kilka trudnych kwartałów – ze spowalniającą gospodarką i wysoką inflacją, choć moim zdaniem bez technicznej recesji. Ten czas trzeba przetrwać, mając na uwadze, że już w 2024 r. może nastąpić odbicie.

Wojna pewnego dnia się skończy. To nie tylko ustabilizuje sytuację geopolityczną, a co za tym idzie gospodarczą. Głęboko wierzę, że danina krwi złożona przez dzielny naród przyniesie Ukrainie wolność i zapewni warunki do odbudowy, a następnie dynamicznego rozwoju kraju. Dla Polski będzie to wyzwanie i szansa. Nasz biznes ma sposobność aktywnie uczestniczyć w trudnym procesie przywracania normalności po wojnie. Sektor bankowy będzie merytorycznie gotowy, aby partycypować w finansowaniu takich inwestycji. Inną konsekwencją trwającej wojny jest przyspieszenie transformacji energetycznej. Sankcje nałożone na Rosję i długoterminowa utrata zaufania do tego kraju będą skutkowały szybszym przejściem na odnawialne źródła energii. To również szansa, z której możemy i powinniśmy skorzystać.

Życzyłbym sobie, żeby w wykorzystaniu możliwości, jakie otworzą się przed Polską, nie przeszkodziły niepotrzebne bariery. Banki, napędzające finansowaniem rozwój kraju, mierzą się z wyzwaniami, których mogłyby uniknąć – z korzyścią dla klientów. Przykładów jest wiele, a najbardziej jaskrawe to wciąż nierozwiązana kwestia kredytów frankowych, wakacje kredytowe i nowe zagrożenia związane z WIBOR-em. Źle rozumiane dobro konsumenta doprowadziło do uprzywilejowania części kredytobiorców walutowych, którzy przez wiele lat korzystali finansowo na podjętej niegdyś decyzji, a dopiero wzrost kursu franka zachęcił ich do podważenia zawartych umów. Wakacje kredytowe to de facto transfer kapitału z banków i od ich akcjonariuszy do części klientów - konsumentów. Jako sektor postulowaliśmy rozwiązania, które zakładały pomoc jedynie potrzebującym, a finalnie – otrzymali ją wszyscy, w tym ci, którzy jej nie potrzebują. W naszym banku z wakacji skorzystał m. in. posiadacz kredytu na kwotę ponad 8 mln złotych, który na przerwie w spłacie zyskał ponad 400 tys. zł. Na wskaźniku WIBOR, który stał się - w oczach niekórych polityków - „winnym” coraz wyższych rat, są oparte nie tylko kredyty, ale wiele transakcji pochodnych czy instrumentów dłużnych. Nie można go usunąć jedną decyzją polityczną. Dobrze, że odeszliśmy od karkołomnego pomysłu obligatoryjnego zastąpienia tego wskaźnika już z początkiem nowego roku. WIBOR właściwie spełnił i spełnia funkcję, do której został stworzony - mierzy, po jakich stawkach uczestnicy tzw. fixingu są skłonni pożyczać sobie pieniądze na dany okres. Ponadto WIBOR jest zgodny z BMR, a administrator wskaźnika – GPW Benchmark - otrzymał stosowną licencję od nadzoru. Znaczący wzrost WIBOR-u w ostatnim czasie był skutkiem nadzwyczajnych turbulencji gospodarczych, a w konsekwencji podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Sam wskaźnik nie jest winny temu, że skutecznie mierzy rzeczywistość gospodarczą, więc jego kwestionowanie to nie jest właściwy kierunek.

Nieprzewidywalność i inne czynniki, które budzą w nas niepokój, szybko nie znikną – musimy mieć tego świadomość i odpowiednio się na to nastawić. Najgorszą z możliwych reakcji jest apatia. Jak w jednym z wywiadów wspomniał psychiatra i terapeuta prof. Bogdan de Barbaro, „ważne jest, by lęk nas nie dezintegrował, nie obezwładniał i nie stał się cierpieniem trudnym do udźwignięcia”. Myślę, że potrafimy sobie z nim poradzić – my jako sektor bankowy, polski biznes i naród. Potrzebujemy spokoju, umiejętności adaptacji do nowych warunków i większego skupienia na wartościach w codziennej praktyce i planowaniu rozwoju. Tego Państwu życzę w rozpoczynającym się za kilka dni roku.