Domogała: Szklanka do połowy pełna, czyli dlaczego warto zachować optymizm

Tomasz Domogała, właściciel i przewodniczący rady nadzorczej TDJ
opublikowano: 2022-12-26 20:00

Co nas czeka w 2023 r.? Jakie będą kluczowe trendy? Co będzie największym wyzwaniem - pisze Tomasz Domogała, właściciel i przewodniczący rady nadzorczej TDJ.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Tomasz Pikuła

Tomasz Domogała od 2010 r. kontroluje i jest szefem rady nadzorczej TDJ, rodzinnej firmy inwestycyjnej, która jest właścicielem szerokiego portfela spółek z obszarów m.in. automatyzacji, e-mobility, OZE, ochrony zdrowia, czy kosmetyków. Inwestuje również na rynku nieruchomości oraz w młode spółki technologiczne. Jest absolwentem Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz Mechanical and Manufacturing Engineering na University of Loughborough w Wielkiej Brytanii. Ukończył także studia MBA na Stanford Graduate School of Business w USA.

Choć wysoka inflacja, widmo recesji i niestabilność geopolityczna sprawiają, że trudno z optymizmem patrzeć w przyszłość, postaram się nie rysować czarnych scenariuszy. Wychodzę bowiem z założenia, że jeśli obecne przeciwności potraktujemy jako wyzwania i weźmiemy się ostro do pracy, w dłuższej perspektywie wyjdzie nam to wszystkim na dobre.

Ubiegły rok upłynął pod znakiem kryzysu energetycznego. Gwałtowny wzrost cen ropy, węgla i gazu to skutek wzmożonego popytu ze strony odradzających się z pandemicznego zamknięcia gospodarek oraz inwazji Rosji na Ukrainę. Niestety kolejna zima, 2023/24, nie zapowiada się wcale lepiej. Wysychają rosyjskie gazociągi, które dostarczały Europie ponad 40 proc. surowca, a gromadzone zapasy mogą okazać się niewystarczające. Import ciekłego gazu ziemnego (LNG), który od marca 2022 wzrósł o ponad 40 proc., jest również wyzwaniem ze względu na nierównomierne rozlokowanie infrastruktury do regazyfikacji w Europie oraz wzrost jego cen. Problemy z dostępnością surowców mogą być jednak dodatkowym impulsem do poszukiwania zarówno sposobów na oszczędzanie energii, jak też inwestycji w alternatywne źródła. Unia Europejska, która podczas pandemicznego kryzysu nie porzuciła planów przestawienia gospodarki na zieloną energię, wydaje się być jeszcze bardziej zdeterminowana do przyśpieszenia transformacji w kierunku czystej energii i uniezależnienia się od dostaw gazu zza Uralu. Ponadto kapitał prywatny jest gotów inwestować w odnawialne źródła i technologie jądrowe. Tu jednak wiele zależy od polityków. W Polsce na przykład chodzi o zamrożenie cen energii czy braki legislacyjne dotyczące rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie.

Na razie rosnące ceny energii napędzają inflację i hamują wzrost gospodarczy. Inflacja w strefie euro w ostatnich miesiącach sięga 10 proc., czyli znajduje się na najwyższym poziomie od 40 lat. W Polsce, według MFW, średnioroczna inflacja konsumpcyjna w 2022 r. wyniesie 13,8 proc., a w 2023 r. wzrośnie do 14,3 proc. By zahamować wzrost cen, banki centralne ruszyły z podwyżkami stóp procentowych. O ile w strefie euro inflacja powinna znacząco się obniżyć pod koniec przyszłego roku, to w takich krajach jak Polska, gdzie na 2023 r. przypadają wybory parlamentarne, ten proces będzie znacznie dłuższy. Skłonność polityków do zaciskania pasa i oszczędności w okresie przedwyborczym maleje, co może oznaczać, że inflacyjny pożar będziemy gasić benzyną.

Nie powinniśmy jednak popadać w marazm. Kryzysy nawiedzają kapitalistyczne gospodarki regularnie, a one potrafią sobie z nimi radzić. Zamiast narzekać na wysokie koszty kredytu, warto uświadomić sobie, że czas, gdy kapitał był tani i łatwo dostępny, a inflacja niska, był raczej ewenementem niż regułą. Teraz musimy szukać nowych obszarów wzrostu

Jestem umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o perspektywy polskiej gospodarki. Od lat 90. rodzime firmy wykazują się niespotykaną wręcz odpornością i elastycznością, a każdy kolejny kryzys je wzmacnia. Wiele przedsiębiorstw pamięta jeszcze trudne początki okresu transformacji, gdy musiały nauczyć się funkcjonować w gospodarce wolnorynkowej, w środowisku wysokich stóp procentowych i wysokiej inflacji. W kolejnych latach przedsiębiorstwa musiały zmierzyć się z kryzysem rosyjskim, światowym kryzysem finansowym i wreszcie z pandemią. Za każdym razem polska gospodarka radziła sobie lepiej niż większość rozwiniętych krajów.

Oczywiście, by pokonać kryzys, nie możemy być bierni. Warto uważnie śledzić to, co się dzieje w otoczeniu rynkowym, i wykorzystać pojawiające się szanse. Polskie firmy powinny przyśpieszyć digitalizację i automatyzację, aby zwiększyć przewagę nad konkurentami. Z analiz wynika, że mimo dekoniunktury gospodarczej wydatki przedsiębiorstw na nowe technologie wzrosną w 2023 r. w skali globalnej o 7 proc., co oznacza, że zaniechanie inwestycji w cyfryzację może mieć katastrofalne skutki. Deklaracje dotyczące zwiększenia wydatków na cyfryzację powinien wykorzystać też rodzimy sektor IT. Może on być motorem napędowym całej gospodarki, podobnie jak sektor odnawialnych źródeł energii.

Polska gospodarka może też skorzystać na nowym układzie geopolitycznym. Wywołane pandemią zakłócenia w łańcuchach dostaw spowodowały, że globalne koncerny zaczęły rozważać przeniesienie produkcji z Azji do Europy. Zjawisko nearshoringu zapewne będzie się pogłębiać w związku z narastającymi napięciami w relacjach między USA a Chinami. Jeśli będziemy dobrze sterować naszą polityką gospodarczą, część tych inwestycji może trafić do Polski. Analitycy wskazują na przykład, że sektory e-mobility czy automotive mogą być bardzo zainteresowane lokowaniem fabryk właśnie nad Wisłą.

Na koniec warto pamiętać o funduszach unijnych, które dodatkowo mogą pomóc polskiej gospodarce zwiększyć konkurencyjność, choć oczywiście najpierw musimy spełnić warunki stawiane przez Komisję Europejską. Nie załamujmy więc rąk — w tej trudnej sytuacji postarajmy się dostrzec szanse i dobrze je wykorzystać.

PRZECZYTAJ INNE FELIETONY: