To może być dobry rok

Marcin Chludziński, prezes KGHM Polska Miedź
opublikowano: 2021-01-07 20:00

O najważniejszych trendach i największych wyzwaniach w tym roku - pisze Marcin Chludziński, prezes KGHM Polska Miedź.

Marcin Chludziński, prezes KGHM Polska Miedź
Marcin Chludziński, prezes KGHM Polska Miedź

Rok 2020 pokazał, jak dużym ryzykiem obciążone są nasze prognozy. Choć rok wcześniej większość ekspertów spodziewała się spowolnienia gospodarczego, nikt nie sądził, że przemysł i rynki właściwie staną. Gdy menedżerowie i analitycy kreślili scenariusze przyszłości, nie przewidywali, że wirus, który już dawał się we znaki Chinom, rozprzestrzeni się na cały świat i zmusi nas do zamknięcia się w domach. Przez pierwsze miesiące 2020 r. żyliśmy w strachu i niepewności. Pełni obaw o przyszłość menedżerowie starali się zadbać o bezpieczeństwo swoich pracowników, przeorganizować produkcję, ratować łańcuchy dostaw przerwane na skutek blokad granic wprowadzanych przez rządy kolejnych państw. Teraz, po prawie roku, odkąd pandemia uderzyła w kraje Europy, znów stajemy przed niełatwym zadaniem tworzenia prognoz na przyszły rok. Choć niepewność jest nadal duża - a gdy piszę te słowa, w Polsce i w innych krajach europejskich mamy kolejny lockdown - to jestem umiarkowanym optymistą. Oczywiście łatwiej nim być, gdy spółka, którą kieruję, dobrze sobie radzi w czasie recesji. W przeciwieństwie do wielu innych branż, pandemia nie doprowadziła do przestojów produkcji w naszej firmie, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wynikach finansowych. KGHM w okresie od stycznia do września 2020 r. zwiększył wynik EBITDA o ponad 7 proc. do 4,4 mld zł. Jednak nie wszystkie przedsiębiorstwa miały tyle szczęścia. Pandemia w różnym stopniu dotknęła poszczególne sektory i wszystko wskazuje na to, że nie będziemy wychodzić na prostą w jednakowym tempie.

U podstaw mojego umiarkowanego optymizmu leży kilka przesłanek. Jeśli chodzi o KGHM, tym, co sprzyjało nam w ostatnich miesiącach i ma szansę nadal mieć pozytywny wpływ, jest wzrost popytu na miedź i wzrost jej cen. A ceny tego surowca, będącego podstawowym metalem wykorzystywanym w przemyśle, pokazują w jakim kierunku będzie zmierzała światowa gospodarka. W 2020 r. cena tony miedzi wzrosła o ponad 25 proc. do najwyższego poziomu od 2013 roku. Powodem jest szybko rosnący popyt z Chin i Korei Południowej, krajów, którym udało się zdusić pandemię i powrócić do aktywności gospodarczej. Kluczowe są tu Chiny. Gospodarka Państwa Środka w trzecim kwartale wzrosła w stosunku do drugiego kwartału o 9,5 proc. a według przewidywań OECD w całym 2020 r. tempo rozwoju wyniesie 1,8 proc., a w 2021 r. 8 proc. Analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs szacują, że ceny miedzi będą więc nadal rosły i w 2022 r. mogą osiągnąć najwyższy poziom w historii. Ich przewidywania nie opierają się tylko na założeniach dotyczących popytu z Chin. Zapotrzebowanie na miedź generowane jest też przez bardzo prężnie rozwijającą się gałąź gospodarki, jaką są odnawialne źródła energii (OZE).

Determinacja światowych przywódców, by zwiększać inwestycje w rozwój OZE, jest drugą przesłanką, która powoduje, że patrzę w przyszłość z optymizmem. OZE to szansa na wzmocnienie i poprawę konkurencyjności gospodarki i tworzenie nowych, lepszych miejsc pracy. Wbrew obawom pandemia wzmocniła chęć inwestowania w OZE. O ile Europa od dłuższego czasu stawiała na rozwój niskoemisyjnej gospodarki, to teraz, jak wskazują konkluzje ostatniego szczytu, transformacja nabiera tempa i ma napędzać wyjście z koronakryzysu. Ale nie tylko Europa stawia na OZE. W Stanach Zjednoczonych, prezydent-elekt Joe Biden zapowiedział "zielony" pakiet stymulacyjny, a Chiny chcą, by do 2025 r. samochody elektryczne, napędzane wodorem oraz hybrydowe stanowiły 20 proc. wszystkich sprzedawanych w kraju aut. To oczywiście dobre wieści dla KGHM, bowiem miedź, srebro i w mniejszej skali złoto, czyli surowce wydobywane przez nasz koncern, są niezbędne do zielonej transformacji. Zresztą my sami też stawiamy na zrównoważony wzrost i stajemy się producentem zielonej energii. W 2020 r. uruchomiliśmy pierwszą w Polsce elektrownię fotowoltaiczną w technologii 4.0 i prowadzimy pracę nad kolejnymi. Nasza strategia zakłada, że do 2030 r. połowę zapotrzebowania na energię będziemy pokrywać z własnych źródeł, w tym z OZE.

Trzecią przesłanką, która napawa mnie i wielu menedżerów na świecie optymizmem, jest fakt, że naukowcom udało się opracować szczepionkę na COVID-19, i że 2021 r. będzie upływał pod znakiem szczepień. Właściwie wszyscy analitycy są zgodni co do tego, że aby gospodarka mogła ruszyć pełną parą, musimy się szczepić. Bez szczepień nie unikniemy kolejnych lockdownów, a proces wychodzenia z recesji się wydłuży. Taki obrót sytuacji mógłby doprowadzić do bankructw wielu firm i zapaści całych branż, takich jak choćby turystyka czy lotnictwo pasażerskie. Wierzę, że jako społeczeństwo będziemy rozsądni i skorzystamy z osiągnięć naukowców, którym w tak szybkim czasie udało się dokonać sekwencji genomu wirusa, opracować testy pozwalające go wykrywać i w końcu wynaleźć szczepionkę.

Większość tego, co pisze się obecnie o pandemii, może nie nastrajać optymizmem: ludzie ciężko chorują, szpitale są przepełnione, a liczby zgonów wciąż zbyt wysokie. Przedsiębiorstwa walczą o przetrwanie, a wiele z nich już upadło. Firmy muszą czasowo obniżać wynagrodzenia pracownikom, a nawet zwalniać. Wiele może nie dotrwać do końca pandemii bez pomocy państwa. Pod tym względem Polska radzi sobie całkiem dobrze. O ile w takich krajach jak Stany Zjednoczone z pomocy państwa korzystają przede wszystkim największe przedsiębiorstwa, w Polsce wsparcie trafia również do małych i średnich firm. W efekcie negatywny wpływ pandemii na gospodarkę i społeczeństwo jest w Polsce mniejszy niż w innych krajach. Potwierdza to wskaźnik (Pandemic Misery Index) stworzony przez Tima Vlandasa, profesora z uniwersytetu w Oxfordzie, według którego krajowa gospodarka jest w pierwszej dziesiątce gospodarek najmniej dotkniętych przez COVID-19.

Jeśli uważnie przeanalizujemy procesy zachodzące w gospodarce, okaże się, że pandemia wyzwala też dużo pozytywnych zjawisk, co daje nadzieję, że zmieniamy się na lepsze. Przyśpieszyła digitalizacja i automatyzacja, które często odkładane były na później. Na poziomie organizacji pracy również zaszły olbrzymie zmiany. Firmy stały się bardziej elastyczne, a menedżerowie jeszcze bardziej otwarci na potrzeby pracowników. Do tego na niespotykaną dotąd skalę biznes zaangażował się w działania prospołeczne i pomocowe, choć sam często walczył o przetrwanie. Wsparcie dla medyków, dla rodzin dotkniętych pandemią, szkół, które musiały z dnia na dzień przestawić się na tryb pracy zdalnej, to tylko niektóre z przykładów pomocy organizowanej ad hoc. Również w KGHM zaangażowaliśmy się w walkę z koronawirusem wspierając nasze lokalne społeczności czy budując szpitale dla pacjentów chorych na COVID-19 na Dolnym Śląsku. Jestem przekonany, że biznes nadal będzie angażował się społecznie, ponieważ wymagają tego trudne czasy, a pandemia wyzwoliła w nas olbrzymie pokłady empatii. Z powodu kryzysu rosną nierówności dochodowe, majątkowe i edukacyjne. Jak szacuje Bank Światowy, skrajne ubóstwo wzrosło na świecie po raz pierwszy od 20 lat i dotkniętych jest nim około 9 proc. światowej populacji. Nie możemy pozostawać obojętni.

Biorąc pod uwagę dane ekonomiczne i obserwując zmiany, jakie zachodzą w nas pod wpływem pandemii, jest duża szansa, że to będzie dobry rok dla KGHM i polskiej gospodarki. Choć musimy pamiętać, że ten scenariusz obarczony jest wieloma czynnikami ryzyka i kreślę go w czasach wciąż dużej niepewności.

Przeczytaj pozostałe felietony ludzi biznesu z cyklu Co nas czeka

Poznaj program drugiej edycji "Akademia Lidera - doświadczenia lidera" 2 lutego - 30 marca 2021 >>