Wszystko przemawia za nową hossą

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2023-01-16 20:00

Korekta ostatnich zwyżek jest jak najbardziej możliwa, ale dla rynków akcji wyznaczony został już nowy kierunek, uważa Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak w 2023 r. będzie zachowywał się indeks WIG
  • jakie trzy argumenty przemawiają za tym, że nowa hossa już się rozpoczęła
  • jakie znacznie dla rynków ma wojna na wschodzie
  • co prócz niej jest największym zagrożeniem dla wzrostu cen akcji
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W ciągu ostatnich trzech miesięcy obrazujący szeroki rynek warszawskiej giełdy WIG urósł o ponad 30 proc. Struktura tego wzrostu nie była jednak jednolita. Odzwierciedlający zachowanie największych spółek WIG20 wzrósł o 40 proc., a indeksy średnich i małych spółek – odpowiednio – o 23 i 16 proc. Wskazuje to wyraźnie, że motorem wzrostu na GPW był kapitał zagraniczny. Indeks Nastrojów Inwestorów publikowany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych w ostatnim odczycie wzniósł się jednak na poziom najwyższy od 2017 r.

– Z kontrariańskiego punktu widzenia skłania to do zastanowienia się, jak blisko jesteśmy końca rajdu cen akcji. Być może należy zacząć myśleć o zbliżaniu się jakiejś korekty, ale tylko korekty. Wydaje się, że dołek bessy już za nami – mówi Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers.

Nasz rozmówca nie oczekuje jednak, by pod koniec 2023 r. WIG był znacząco wyżej niż obecnie. Postrzega jednak okolice 55 tys. pkt jako silny poziom wsparcia, poniżej którego indeks w trakcie roku nie powinien spadać. Zarazem opowiada się za tym, że rok 2023 będzie rokiem początku nowej hossy na GPW.

Kierunek w górę:
Kierunek w górę:
Widzę możliwość korygowania ostatniego rajdu WIG20, ale jestem optymistą co do rozwoju sytuacji w dłuższym horyzoncie czasowym. Zakładam więc, że spadki będą jedynie korektą, po której zwyżki zostaną wznowione – mówi Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers.
Marek Wiśniewski

Trzy argumenty za hossą

Ukraińskie sukcesy w wojnie z Rosją oraz ciepła zima sprzyjająca spadkowi cen surowców energetycznych to według Wojciecha Białka główne stymulatory ostatnich zwyżek. Nakładają się jednak na nie inne czynniki, które pozwalają myśleć o początku nowej hossy.

W magiczny nieco sposób GPW zdaje się więc potwierdzać koncepcję cyklu dekadowego, choć oczywiście gospodarcza rzeczywistość będzie musiała podtrzymywać pozytywny trend.

Jednym z tych czynników jest koncepcja tzw. cyklu dekadowego.

- Ona jest o tyle kontrowersyjna, że nikt nigdy nie wyjaśnił dlaczego kluczowe dołki cen akcji występują w okolicach trzeciego kwartału roku z dwójką na końcu. Każdy kto obserwuje historię polskiego rynku akcji wie jednak, że w latach 1992, 2002 i 2012 mieliśmy spektakularne okazje do zakupów akcji po promocyjnych cenach. Późniejsza hossa trwała wiele lat. W magiczny nieco sposób GPW zdaje się więc potwierdzać koncepcję cyklu dekadowego, choć oczywiście gospodarcza rzeczywistość będzie musiała podtrzymywać pozytywny trend. Bez tego trudno będzie utrzymać dobrą koniunkturę na rynku akcji – komentuje Wojciech Białek.

Z perspektyw cykli koniunkturalnych za początkiem nowej hossy przemawia też sytuacja inflacyjna.

- Wydaje się, że świat minął już szczyt wzrostu inflacji. W klasycznym modelu w szczycie inflacji kupuje się długoterminowe obligacje skarbowe. Gdy inflacja zaczyna spadać, zaczynają spadać ich rentowności, czyli rosnąć ceny. Wydaje się, że z takim zjawiskiem mamy do czynienia. Jeszcze w październiku 2022 r., kiedy ceny akcji osiągały dołki, rentowność polskich obligacji wynosiła około 9 proc. Natomiast od października spadła poniżej 6 proc. A ponieważ rynek kapitałowy ma dwie części – obligacyjną i akcyjną - im wyżej były rentowności obligacji, tym niżej spadały konkurujące z obligacjami akcje. Od października zdaje się, że mamy trwałą zmianę trendu. Im niżej spada rentowność obligacji tym wyżej podnoszą się ceny akcji – wyjaśnia Wojciech Białek.

Jego zdaniem za tym, że nowa hossa została już zapoczątkowana przemawia też cykl prezydencki w Stanach Zjednoczonych. Wall Street wpływa zaś na inne giełdy świata.

W myśl koncepcji amerykańskiego cyklu prezydenckiego każdy, kto po wielkim kryzysie sprzed 90 lat zainwestował w indeks S&P 500 pod koniec trzeciego kwartału drugiego roku po wyborach prezydenckich, był na plusie utrzymując pozycję przez pięć kwartałów – do końca roku przed następnymi wyborami.

- Rządząca administracja stara się tak ustawić parametry gospodarcze, by do wyborów szli zadowoleni wyborcy, co rynek akcji dyskontuje z wyprzedzeniem generując prze 90 lat dodatnie stopy zwrotu w tym okresie. Moment kupna zgodnie z tą koncepcją przyszedł pod koniec września 2022 r. – wskazuje Wojciech Białek.

Powody do wstrzemięźliwości

Dlaczego zatem GPW ma skończyć rok tylko nieznacznie wyżej niż obecnie? Według Wojciecha Białka chodzi głównie o wysokość stóp procentowych. Światowa gospodarka odczuje go z pewnym opóźnieniem w stosunku do samych podwyżek prowadzonych przez banki centralne.

Niepewny jest także trend spadkowy na rynku surowców energetycznych i wpływ ich cen na gospodarki.

- Zima się jeszcze nie skończyła – przypomina analityk Oanda TMS Brokers.

Jego zdaniem doświadczenia ostatnich trzech lat wskazują, że trzeba brać pod uwagę zdarzenia nadzwyczajne. Pandemia COVID-19 była przecież największym tego typu problemem od czasu grypy hiszpanki, która pojawiła się u schyłku I wojny światowej. Rosyjski atak na Ukrainę zainicjował zaś największa wojnę w Europie od końca II wojny światowej. Wojna za wschodnią granicą jest zarazem wydarzeniem, które jeszcze całkiem niedawno trudno było sobie wyobrazić, z zarazem czymś, co ciągle może wpływać na rynki, a zwłaszcza GPW.

- Prognozowanie niespodziewanych wydarzeń mija się z celem. Największym zagrożeniem obok kwestii wojny są konsekwencje wzrostu stóp procentowych. Zbliża się on do szczytu albo nawet ten szczyt już osiągnął. Pozostaje więc czekanie na informacje o tym, na ile gospodarki krajów wysokorozwiniętych są odporne na działania banków centralnych – podsumowuje Wojciech Białek.