Najpierw obligacje, potem akcje

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2023-01-15 20:00

Siła relatywna przemawia na korzyść papierów dłużnych, ale pierwsze sygnały ożywienia przekierują uwagę na rynek akcji. Zyski powinny być w obydwu klasach aktywów – mówi Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie są szanse i zagrożenia na rynku obligacji skarbowych w 2023 r.,
  • na jakich rynkach lepiej inwestować w akcje,
  • jak zbudować portfel na 2023 r.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Niespodziewanie wysoka inflacja w minionym roku sprawiła, że zarówno akcje, jak i obligacje przyniosły straty.

– W przypadku tych ostatnich to naturalne, natomiast rynki akcji oczekiwały, że Fed przereaguje z zacieśnieniem polityki pieniężnej, wpędzając gospodarkę w recesję. Fed ma na koncie takie pomyłki, ale bank centralny też się uczy, dlatego ja nie podzielam tych obaw – mówi Grzegorz Zatryb.

Inwestorzy uważają jednak, że inflacja będzie mniej uporczywa niż przewiduje Fed.

– Amerykańska krzywa dochodowości jest rekordowo mocno pochylona w dół, co oznacza, że rynki oczekują niższej inflacji niż Fed. Gdyby oczekiwania były spójne, to byłaby lekko nachylona do góry. Tymczasem kontrakty na Fed Funds pokazują stopy w przedziale 4,2-4,3 proc., a tzw. fedowskie kropki 5,25 proc. To jest duża różnica – mówi Grzegorz Zatryb.

Fundusze pasywne nie patrzą co kupują
Fundusze pasywne nie patrzą co kupują
Problemem jest to, że rynki zrobiły się mniej płynne niż kiedyś i każdy napływ czy odpływ ma większe znaczenie. Mamy pasywne fundusze, które nie patrzą, co kupują, tylko replikują indeksy. Gdy już zaczną płynąć pieniądze do funduszy, to będziemy mieli do czynienia z bardzo dużym kapitałem - mówi Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.
Grzegorz Kawecki

Obligacje zachowają się lepiej

Ryzyko związane z obligacjami skarbowymi pozostało, ale punkt startu jest inny niż przed rokiem, nie ma wątpliwości ekspert towarzystwa.

– W zeszłym roku startowaliśmy z najniższymi rentownościami w historii, w tym roku są one na w miarę rozsądnym poziomie. To sprawia, że dochód z bieżącej rentowności będzie w stanie zamortyzować część spadku cen. Nie widzę też możliwości, aby ceny obligacji w średnim okresie spadały, gdyż inflacja, która została wykreowana przez połączenie zakłóceń w łańcuchach dostaw wraz z niebywałą luźną polityką fiskalną w odpowiedzi na pandemię, będzie maleć. Stopy procentowe albo osiągnęły już maksimum, albo niedługo osiągną i w niektórych miejscach zaczną w tym roku spadać. To będzie napędzać rynki obligacji – mam tu na myśli najbardziej stabilne papiery skarbowe z wysokim ratingiem – uważa Grzegorz Zatryb.

Spodziewa się on jednak sporej zmienności ze względu na niepewność na rynkach i dlatego zaleca bezpieczniejsze papiery dłużne.

– Obligacje ze spreadem kredytowym – korporacyjne czy krajów emerging markets, którym np. nie sprzyja silny dolar – powinny być drugim wyborem. W tych czasach lepiej postawić na obligacje bez ryzyka kredytowego lub z niskim jego poziomem. Polska ma rating A. Warto jednak zauważyć, że choć dla nas polskie obligacje skarbowe są najbezpieczniejsze, to inwestor z Londynu widzi w nich ryzyko – przypomina Grzegorz Zatryb.

Do tego obligacje korporacyjne zachowują się podobnie jak akcje.

– W tym kontekście ważne jest to, czy gospodarka wejdzie w recesję. My zakładamy, że o ile wystąpi, będzie raczej łagodna. Jesteśmy bardziej optymistycznie nastawieni do rynku w USA, ale są opinie, że recesja ominie także strefę euro. To by pomogło obligacjom Włoch czy Grecji, która to ostatnio ma podobny spread, jak Włochy, co kilka lat temu było nie do pomyślenia – mówi Grzegorz Zatryb.

Jeśli akcje, to amerykańskie

Z jednej strony spowolnienie w USA będzie łagodniejsze, a z drugiej to tam są najciekawsze firmy.

– My inwestujemy zgodnie z podejściem bottom-up, czyli wychodząc od analizy spółki. Nie wiadomo, kiedy nastąpi odwrócenie trendu w realnej gospodarce, ale na pewno rynki akcji zauważą to wcześniej. Ze względu na niepewność czeka nas ogromna zmienność, ale mimo to spodziewam się, że akcje będą drożeć – mówi Grzegorz Zatryb.

W przypadku Polski rynki mogą się jego zdaniem mylić zarówno w sprawie KPO, jak i wojny na Ukrainie.

– Polska też wygląda nieźle, ale u nas ważnym momentem będą jesienne wybory. Naszym zdaniem rynek już częściowo zdyskontował pozyskanie środków z KPO, więc w razie fiaska będą spadki. W przeciwnym wypadku najpierw zyska WIG20, a potem małe i średnie spółki, które preferujemy w sytuacji przyśpieszenia wzrostu gospodarczego. Rynki dyskontują także zakończenie wojny, spodziewając się w tym roku zażegnania konfliktu na płaszczyźnie dyplomatycznej. Naszym zdaniem to się nie stanie i działania Rosji skierowane przeciwko Ukrainie mogą trwać jeszcze wiele lat – mówi Grzegorz Zatryb.

Dużo zależy od tego, kiedy pojawią się pierwsze sygnały ożywienia.

– Patrząc na podział value i growth, to obecne fundamenty, wysoka zmienność i stopy procentowe przemawiają za spółkami value, ale jeżeli jednak zniknie niepewność, to kapitał popłynie na rynki akcji i będziemy mieli odbicie w kształcie litery V. Pieniądze będą szukać nowych tematów inwestycyjnych, a spółki value są drogie. Natomiast wiele spółek growth pospadało w sposób nieuzasadniony do niskich poziomów tylko z uwagi na zaliczenie ich do sektora technologicznego, który był mocno wyprzedawany – mówi Grzegorz Zatryb.

Jednak inwestorzy indywidualni, aby wejść na rynek i pozbyć się zeszłorocznej traumy będą musieli najpierw zobaczyć dodatnie stopy zwrotu, nie ma wątpliwości Grzegozr Zatryb. A to zmniejsza prawdopodobieństwo scenariusza przewagi spółek growth.

– Z drugiej strony mamy już wzrost na akcjach i na obligacjach, więc pytanie, ile czasu musi upłynąć, aby pieniądze napłynęły do funduszy – mówi Grzegorz Zatryb.

Jak dobrać portfel na 2023 r.

Budowanie portfela inwestycyjnego zależy od naszego poziomu ostrożności.

– Inwestor poturbowany psychicznie po 2022 r. powinien oprzeć portfel na obligacjach krótkoterminowych i o zmiennym kuponie. Krzywe dochodowości są nachylone w dół, więc na krótkim końcu mamy wyższe rentowności niż na długim, a jako bonus dostajemy mniejszą zmienność. W przypadku akcji ostrożny inwestor powinien trzymać się sektora value, a w Polsce dużych spółek. W portfelu dla odważniejszego gracza widzimy fundusz obligacji skarbowych, który zarobi na trendzie spadkowym stopy procentowej, a w przypadku akcji proponowalibyśmy rozpoczęcie wchodzenia w spółki wzrostowe, które mogą mieć dobry rok – mówi Grzegorz Zatryb.

Portfele powinny być zdywersyfikowane surowcami, które okazały się słabo skorelowane z innymi klasami aktywów.

– Perspektywy surowców nie są wcale takie złe – Chiny odchodzą od polityki zero covid, co może sprawić, że gospodarka ruszy pełną parą i pojawi się popyt na surowce, którego nie było widać od dłuższego czasu. Ceny gazu są niskie, ale jeżeli zima przestanie być ciepła i gaz zacznie płynąć z magazynów, to są obawy, że w przyszłym roku mogą się one wyzerować, a nawet jeśli stany spadną do np. 50-60 proc. zapełnienia, to gaz zrobi się drogi – mówi Grzegorz Zatryb.

Początkowo to obligacje wydają się lepszym wyborem od akcji.

– Wskaźnik relatywnej siły akcji do obligacji jest na jednym z rekordowym poziomów, co pokazuje, że relatywnie akcje są bardzo drogie, a obligacje są tanie. Pamiętajmy jednak, że to w znacznej mierze efekt wysokich rentowności, które powinny spadać. Wysokie stopy procentowe obniżają wyceny spółek i zmniejszają akceptowalne poziomy mnożników typu cena/zysk. To działa na niekorzyść akcji. Gdy stopy zaczną spadać, to sytuacja zacznie się zmieniać i akcje będą coraz bardziej atrakcyjne w stosunku do obligacji. Trzeba brać pod uwagę to, że kiedyś przyjdzie taki moment, kiedy papiery dłużne zaczną tracić swój potencjał. Dojdzie do tego gdy na horyzoncie pojawi się ożywienie. Wówczas wzrośnie ryzyko wzrostu rentowności, choć akcje dopiero ruszą. Na cały rok trudno dać jedną receptę – podsumowuje Grzegorz Zatryb.