W 2023 r. hossy nie będzie

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2023-01-11 20:00

Giełdy nie będą dalej szły w górę. Pogłębią wcześniejsze spadki, a jeśli Chińczycy pomogą, to pozostaną na mniej więcej obecnym poziomie, uważa Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie będzie zakres wahań indeksu WIG
  • do jakiego poziomu spadnie w ciągu roku S&P 500
  • i na jakim zakończy rok
  • dlaczego nie powinno się liczyć na hossę w 2023 r.
  • jak Chiny mogą pomóc rynkom akcji
  • na jakim poziomie będą stopy procentowe w Polsce, USA i strefie euro
  • a na jakim rentowności polskich obligacji
  • co dalej ze złotem
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Największe TFI niepowiązane z bankami i ubezpieczycielami uważa, że dobry początek roku to niemal wszystko na co w 2023 r. będzie stać warszawską giełdę. W optymistycznym scenariuszu zakłada bowiem, że indeks WIG będzie się w ciągu najbliższych 12 miesięcy wahał w przedziale 55-65. tys. pkt. Tymczasem już we wtorek, 10 stycznia 2023 r., zamknął dzień na poziomie niemal 62 tys. pkt (w ciągu dnia przekroczył ten poziom), co oznacza ponad 30-procentowy wzrost od października 2022 r.

- Biorąc pod uwagę same fundamenty, a nie to co działo się za wschodnią granicą, w 2022 r. powinniśmy być jednym z lepszych rynków akcji na świecie. Na pewno nie powinniśmy być najgorszym. W tym kontekście odbicie jest powrotem do pewnej normalności – ocenia Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.

W ostatnim tygodniach rosła nie tylko GPW, ale również inne europejskie giełdy. Niemieckiemu indeksowi DAX brakuje 8 proc. do historycznego szczytu, francuskiemu CAC40 – 5 proc. Hiszpański Ibex spadł w ubiegłym roku o niecałe 6 proc., a giełdy w Lizbonie i Atenach zakończyły 2022 r. 3-4 proc. na plusie. Według Jarosława Niedzielewskiego ostatnie zwyżki to jednak tylko korekta w niedokończonej bessie. W trzecim kwartale 2023 r. sprowadzi ona amerykański indeks S&P 500 do 3000 pkt. Podobnie jak WIG, amerykański benchmark rok zakończy jednak na mniej więcej obecnym poziomie, czyli w okolicach 3900-4000 pkt. Jarosław Niedzielewski wskazuje, że można w przeszłości znaleźć przykłady, że takie szybkie odrabianie strat jest możliwe.

Trudna sprawa:
Trudna sprawa:
Rok 2023 to dla mniej najtrudniejszy rok do prognozowania od dekady – przyznaje Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.

Specjalista przyznaje, że dwa spadkowe lata z rzędu to na Wall Street rzadkość. Zdarzyło się to tylko w latach 1973-74 oraz podczas bessy po bańce internetowej. Ze statystycznego punktu widzenia obstawianie dalszych spadków wydaje się więc mało racjonalne. Jarosław Niedzielewski uważa jednak, że w 2023 r. amerykańska gospodarka – a właściwe wszystkie inne też – doświadczą klasycznej recesji, połączonej ze spadkiem zysków spółek i wzrostem bezrobocia. W takich warunkach trudno będzie o dodatnie stopy zwrotu z akcji. To, czego doświadczyły giełdy w ciągu ostatnich 12-miesięcy, będzie więc tylko przygrywką do dalszych spadków. Za tezą tą ma też przemawiać specyficzna struktura spadków.

- Moim zdaniem tego, co się stało na Wall Street w 2022 r., nie da się zdefiniować jako typowej bessy. To tylko pęknięcie pewnych baniek. S&P 500 z równymi wagami dla spółek oraz indeks Dow Jones spadły w ciągu roku o około 8 proc. Nasdaq spadł jednak o 32 proc., a fundusz Ark Innovation o 67 proc. Tesla jest ostatnio najgorszą spółką świata, bo była ostatnim bastionem spekulacji – wylicza dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.

Zaznacza, że dyskontując falę zwolnień i tym samym ogólne pogorszenie koniunktury, giełdy obniżają loty przed recesją, ale praktycznie zawsze, gdy do niej dochodziło kontynuowały jeszcze spadki – choćby przez kilka miesięcy. I właśnie recesja będzie powodem do zwrotu w polityce banków centralnych, w tym Fedu.

- Inflacja nigdzie na świecie nie osiągnie celu inflacyjnego, dlatego nie stanie się przyczyną obniżek stóp procentowych. Powodem obniżek będzie sytuacja na rynku pracy – podkreśla Jarosław Niedzielewski.

Przyczajony smok

Rynki obecnie wyceniają tzw. miękkie lądowanie. Jarosław Niedzielewski mówi o nim: bezobjawowa recesja. Nie jest to dla niego scenariusz bazowy. Bierze go jednak pod uwagę, jeśli dojdzie do odbicia gospodarczego w Chinach. Dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI wylicza, że praktycznie zrezygnowano tam z działań określanych mianem zero covid, wyciszono negatywne informacje związane z restrykcjami dotykającymi już do dwóch lat sektor technologiczny. Ogłoszone w listopadzie tzw. 16 kroków ma zaś wzmocnić sektor nieruchomościowo-budowlany. Ryzyko geopolityczne, które wzrosło po wprowadzeniu przez Stany Zjednoczone embarga na handel półprzewodnikami z Chinami, osłabło po spotkaniu Joego Bidena z Xi Jinpingiem.

- Nikt chyba nie wie co z tego będzie i jak to wpłynie na rynek surowców oraz cały świat. Chiny to jednak druga gospodarka globu, która oszczędzała przez dwa lata pandemii. Stąd może podnieść cały świat – mówi Jarosław Niedzielewski.

Chiny to największy z rynków wschodzących, więc będą determinowały zachowanie całego tego segmentu. Jarosław Niedzielewski uważa, że może się okazać, iż rok 2023 będzie z tego powodu rokiem przesilenia dla rynków wschodzących jako całej kategorii, która po 13 latach słabości zacznie odzyskiwać pozycję względem rynków rozwiniętych – nawet jeśli miałoby to oznaczać jedynie mniejsze spadki indeksów giełdowych.

Obligacjom i złotu się poprawi

Zachowując wstrzemięźliwość względem akcji, Investors TFI spodziewa się, że po dwóch słabych latach rok 2023 będzie znacznie lepszy dla obligacji. Będzie to pochodną tego, że pod koniec roku inflacja w Polsce spadnie do około 10 proc. W efekcie podwyżki głównej stopy procentowej przez NBP zakończą się na obecnym poziomie 6,75 proc. W pierwszej połowie 2023 r. będą następowały dalsze podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych i strefie euro. Wzrosną one – odpowiednio – do 5,25 oraz 3 proc.

Niepewność dotycząca inflacji oraz stanu gospodarki będzie powodowała dużą zmienność na rynku obligacji. Szczyt rentowności polskich papierów skarbowych prawdopodobnie się jednak nie powtórzy. Pod koniec 2023 r. benchmarkowe polskie 10-latki powinny oferować rentowność rzędu 5-5,5 proc, wobec około 5,9 proc. obecnie.

Największym ryzykiem dla takiego scenariusza jest kontynuacja wzrostu inflacji, która mogłaby zmusić NBP do ratunkowej podwyżki stóp procentowych o 1-2 pkt proc. Drugie ryzyko to polityka fiskalna, która nie tylko może wydłużyć proces normalizacji inflacji, ale też zwiększyć presję podażową na pierwotnym rynku obligacji skarbowych. Wsparciem dla rynku długu będzie oczywiście uruchomienie środków z KPO. Investors TFI dostrzega przy tym również opcję scenariusza bardziej pozytywnego od bazowego, gdyby inflacja na Zachodzie spadała szybciej niż się obecnie oczekuje. Największe banki centralne mogłyby wtedy przyspieszyć zmianę swojej polityki. Jeśli nie przełożyłoby się to na osłabienie złotego, to i NBP mógłby zacząć obniżać stopy procentowe wcześniej niż w 2024 r., co na razie zakłada Investors TFI.

Polityka monetarna będzie kluczowa nie tylko dla obligacji, ale również złota. Investors TFI twierdzi, że w 2023 r. otoczenie powinno być bardziej korzystne dla kruszcu jako aktywa inwestycyjnego i powinien on przynieść „istotnie pozytywną” stopę zwrotu w amerykańskim dolarze. Już z początkiem listopada 2022 r. kurs złota w tej walucie zaczął rosnąć, co zbiegało się z zakończeniem umacniania dolara.

- Nie sądzę, by dolar dalej się osłabiał, ale nie ma też powodów, by następowała jego aprecjacja. Mam więc nadzieję, że dwa lata korekty już za złotem – mówi Jarosław Niedzielewski.