Obligacje mają szansę wygrać z akcjami

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-12-27 20:00

Stopy zwrotu z głównych indeksów wyniosą 0-5 proc., a być może będą nawet ujemne. Fundusze polskich obligacji dają nadzieje na 3-5 proc. zysku

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jaki bufor bezpieczeństwa, chroniący przed dalszymi stratami, mają fundusze obligacji
  • jak polityka monetarna wpływa na rynki akcji
  • co łączy rynki akcji naszej części Europy z amerykańskim, a co różni z zachodnioeuropejskim
  • jakie są obecnie plusy i minusy chińskich akcji
  • jakie są perspektywy złota

Na początku października 2021 r. Rada Polityki Pieniężnej nieoczekiwanie podniosła główną stopę procentowa NBP. Potem nastąpiły dwie kolejne wyraźniejsze podwyżki i wszystko wskazuje że to nie koniec. Wraz z podwyżkami stopy referencyjnej rosną rentowności (czyli spadają ceny) obligacji skarbowych. Rentowność polskich 10-letnich papierów skarbowych to obecnie około 3,5 proc., podczas gdy rok temu nie było to nawet 1,3 proc. Zmieniła się więc istotnie sytuacja funduszy dłużnych, które kupują obligacje emitowane na rynku hurtowym.

- Produkt dłużny ma to do siebie, że problemem dla niego nie jest to, że rentowności mogą lekko wzrosnąć, ale to, że jednocześnie nie ma bieżącej dochodowości, która może to zrekompensować. Natomiast im wyżej mamy stopę referencyjną, tym większy jest bufor przed potencjalnymi stratami wynikającymi z tego, że stopy procentowe będą musiały być dalej podnoszone. W wyniku podwyżek stóp będziemy mieli wyższe odsetki z obligacji zmiennokuponowych, a stałokuponowe są po znacznej przecenie. Polskie obligacje są więc już w punkcie - lub się do niego zbliżają - w którym mogą zaoferować przyzwoitą wartość inwestycyjną – twierdzi Rafał Matulewicz, wiceprezes PKO TFI.

Według jego szacunków, w zależności od struktury portfela poszczególnych funduszy, zyski jakie w 2022 r. przyniosą klientom fundusze polskich obligacji można obecnie szacować na 3-5 proc.

Serwis specjalny: Prognozy dla inwestorów na 2022 r.

Które spółki dadzą zarobić w 2022 roku? Jak na inwestycje wpłyną wyższe stopy procentowe? Czy zmienność na rynku okaże się największym zagrożeniem?

Czytaj i zarabiaj: https://360.pb.pl/2022-prognozy-dla-inwestorow

- Jest to dobry punkt startu dla przyszłorocznych stóp zwrotu, nawet jeśli coś jeszcze od tych 3-5 proc. odejmiemy w wyniku dalszego wzrostu rentowności. Warto pamiętać, że stopa zwrotu może być także wyższa, gdyby okazało się, że omikron jest większym problemem niż się obecnie wydaje i dalsze podwyżki stóp procentowych nie będą konieczne. Nie zakładam jednak takiego scenariusza jako bazowego – zastrzega Rafał Matulewicz.

Jego zdaniem, dopóki trwa zacieśnianie polityki monetarnej na świecie, liczone głównymi indeksami stopy zwrotu z rynków akcji będą w zasadzie podobne do tego, co można będzie zarobić na rynku długu – wyniosą 0-5 proc.

- Stopy zwrotu mogą okazać się nawet ujemne, gdyby zacieśnianie było bardzo gwałtowne – ostrzega wiceprezes PKO TFI.

Cały rok trudno przewidzieć:
Cały rok trudno przewidzieć:
Sytuacja na rynkach w ciągu całego roku zależy od tak wielu zmiennych, że bardziej realne jest prognozowanie sytuacji w pierwszej połowie niż całym roku. Co będzie miało wpływ na rynki w listopadzie 2022 r. zapewne dowiemy się dopiero za jakiś czas – mówi Rafał Matulewicz, wiceprezes PKO TFI.

Inflacja dzieli świat

Zdaniem Rafała Matulewicza, nie można całkowicie ignorować bezpośredniego wpływu pandemii COVID-19 na gospodarkę i – co za tym idzie - rynki akcji. Kluczową determinantą rozwoju sytuacji na giełdach będzie jednak inflacja.

- Inflacja w rozumieniu nie tylko samych odczytów, ale przede wszystkim w kontekście odpowiedzi banków centralnych – podkreśla Rafał Matulewicz.

Specjalista z PKO TFI zwraca uwagę, że przez lata przeważał pogląd, że inflacja lekko wyższa od celów banków centralnych jest pożądana. Gdy jednak wróciła, to okazało się, że jest znacznie wyższa od oczekiwań, co zmieniło narrację władz monetarnych. To pogarsza perspektywy ryzykownych aktywów, będących beneficjentem głęboko ujemnych realnych stóp procentowych.

Nasz rozmówca tłumaczy, że tam gdzie jest wysoka inflacja i bank centralny reaguje na nią, bo musi, tam naturalnie rosną rentowności i rośnie przyszła stopa zwrotu funduszy dłużnych. Natomiast zmniejsza się atrakcyjność akcji, szczególnie z sektorów drogo wycenianych. Tam gdzie polityka monetarna pozostaje ekspansywna, tam pieniądz będzie wciąż poszukiwał większych zysków na rynku akcji.

Rafał Matulewicz wskazuje, że wysokimi poziomami inflacji zagrożone są gospodarki z rozgrzanymi rynkami pracy. Zalicza do nich Stany Zjednoczone i Europę Środkowo-Wschodnią. Europa Zachodnia to bardziej skomplikowany przypadek. Z jednej strony jest tam odczuwalna presja inflacyjna związana z kryzysem energetycznym. Z drugiej - w części krajów południa kontynentu presja ta jest ograniczona ze względu na słaby rynek pracy. Gospodarki nastawione na turystykę mocno bowiem ucierpiały przez COVID-19 i rany te jeszcze się nie zabliźniły.

Menedżer PKO TFI zwraca uwagę, że inflacją najmniej zagrożona jest Azja.

- W ramach walki z COVID-19 uruchomiono tam najmniej środków pomocowych dla gospodarek. Podaż pieniądza była tam również wysoka, ale wiele gospodarek - w tym Chiny – szybko tę podaż zaczęło wygaszać. Chiński cykl kredytowy jest w spowolnieniu od lutego 2021 r. Mamy więc jakąś formę schłodzenia gospodarki trwającą już trzy kwartały – mówi Rafał Matulewicz.

Schłodzeniu realnej gospodarki towarzyszą słabe nastroje na giełdach. Główny indeks giełdy w Hongkongu jest grubo poniżej poziomu z początku 2021 r. Barometr giełdy w Szanghaju ledwo utrzymuje się na plusie.

- W wyniku tej przeceny pojawił się potencjał w chińskich indeksach. Za dobrymi przyszłymi stopami zwrotu z tamtego rynku przemawia też dodatkowa podaż pieniądza, jaką Chiny uruchomią przy okazji upadku dewelopera Evergrande. Chiński bank centralny obniżył niedawno stopę rezerwy obowiązkowej. Ale równolegle jest wątek regulacyjny, który ma istotny wpływ na zachowanie chińskich indeksów. Część spadków, z którymi mieliśmy tam do czynienia w 2021 r. – szczególnie w sektorze spółek technologicznych – wynikało z dodatkowej regulacji. W efekcie sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wynikałoby to z samego mikrocyklu ekonomicznego – tłumaczy Rafał Matulewicz.

Pod względem branżowym, poleca na pierwsze miesiące roku lokalny sektor finansowy i spółki nastawione na zaspokajanie potrzeb konsumenckich. Zaznacza jednak, że strategia ta oparta jest na założeniu, że koronawirus w wersji omikron nie doprowadzi do kolejnych lockdownów. Byłby to problem dla wielu firm działających w segmencie usług – np. turystycznych.

Otoczenie korzystne dla złota

Jeżeli chodzi o rynek surowców, to nasz rozmówca zakłada, że ceny ropy pozostaną raczej wysokie. Będzie to konsekwencja powrotu popytu przy jednoczesnym braku inwestycji w nowe odwierty, co jest pochodną polityki klimatycznej i wynikającej z niej strategii ESG części inwestorów.

Metale przemysłowe w dużym stopniu będą zależne od sytuacji gospodarczej Chin.

Na złoto wpłynie zaś przede wszystkim poziom realnych stóp procentowych w dolarze amerykańskim i zachowanie kryptowalut.

- Jeżeli uznamy, że metale szlachetne są jedną z najważniejszych klas inwestycji alternatywnych, to popyt na nie zależy od poziomu realnych stóp procentowych. Im bardziej są ujemne tym bardziej ludzie szukają stóp zwrotu w inwestycjach alternatywnych, w tym w złocie. Ale pojawienie się konkurencji, za jaką można uznać kryptowaluty, ma wpływ na rynek. Wydaje się, że właśnie dlatego pomimo istotnie ujemnych realnych stóp procentowych popyt na złoto w 2021 r. był ograniczony. Część pieniędzy, która historycznie trafiłaby na rynek złota poszła w kryptowaluty – tłumaczy Rafał Matulewicz.

Jego zdaniem samo otoczenie makroekonomiczne jest jednak dla złota jeszcze korzystne. Realne stopy procentowe są wysoce ujemne nie tylko przez porównanie bieżącej oferty depozytowej do inflacji, ale też w perspektywie estymacji wieloletniej. Tę można kalkulować na podstawie porównania bieżącej rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich i 10-letniego SWAP-u inflacyjnego.

- Tak obliczana przyszła realna stopa procentowa wynosi około minus 1 proc., co oznacza historyczne minima. Albo więc przestrzelone są oczekiwania inflacyjne, albo po zakończeniu skupu aktywów rentowności amerykańskich obligacji będą nieco wyższe. Tym samym, jest to jeszcze środowisko korzystne dla złota – dodaje wiceprezes PKO TFI.