Nadchodzi rok akcji spoza USA

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2020-12-28 20:00
zaktualizowano: 2020-12-29 08:40

Dzięki polityce banków centralnych każde papiery udziałowe będą dobrą inwestycją. Ale struktura branżowa giełd sprawia, że te spoza Stanów Zjednoczonych będą lepszą.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • dlaczego tak ważne są wyniki wyborów do senatu w stanie Georgia,
  • jakie są perspektywy rynku akcji w krótkim, a jakie w długim terminie,
  • dlaczego Rafał Lerski uważa, że zwyżki na giełdzie w 2020 r. to tylko przedsmak tego, co czeka nas w 2021 r.,
  • na które branże stawia ekspert BNP Paribas TFI,
  • jakie są prognozy dla złota.

5 stycznia 2021 r. odbędzie się druga tura wyborów do Senatu w amerykańskim stanie Georgia. To jedyne miejsce na mapie Stanów Zjednoczonych, gdzie w listopadzie 2020 r. nie doszło do pełnego rozstrzygnięcia odbywających się równolegle wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Tymczasem jeśli demokraci zdobędą będące tam do obsadzenia dwa mandaty, to będą mieli dokładnie tylu senatorów, co republikanie. W przypadku remisu o wynikach głosowania izby decydował będzie więc głos demokratycznej wiceprezydent.

W efekcie tej arytmetyki, zwycięstwo demokratów w Georgii stanowi najbliższy czasowo przyczynek do korekty na amerykańskich, a w konsekwencji również światowych giełdach.

- Druga tura wyborów do Senatu w stanie Georgia może spowodować, że demokraci przejmą tę izbę. Oznaczałoby to co prawda większe wydatki fiskalne, ale pozwalałoby też przeforsować wzrost opodatkowania korporacji i podatku od zysków kapitałowych, co Joe Biden obiecywał w kampanii prezydenckiej. Dla rynków byłaby to negatywna informacja – mówi Rafał Lerski, dyrektor inwestycyjny BNP Paribas TFI.

Jego zdaniem za korektą na rynkach akcji przemawia skala odbicia, jaka nastąpiła po koronawirusowym krachu z marca 2020 r., a także kilka innych, bardziej technicznych czynników, jak np. stosunek opcji put do call.

Pomijając zagrożenia krótkoterminowe, Rafał Lerski jest jednak optymistą jeśli chodzi o rynki akcji w 2021 r.

- Odbicie po marcowym krachu było bardzo dynamiczne i wyniosło ceny akcji do bardzo wysokich poziomów. Ale myślę, że jest to przedsmak tego, co może nas czekać w przyszłym roku. Na całym świecie będziemy mieli do czynienia ze stopniowym wygaszaniem pandemii, otwieraniem gospodarek i być może w mniejszym zakresie, ale kontynuacją stymulacji fiskalnej i monetarnej. Bardzo prawdopodobna jest też deeskalacja wojen handlowych. Z tych powodów, jak również efektu niskiej bazy, dojdzie do silnego odbicia PKB. Globalnie inflacja będzie trochę wyższa, co spowoduje, że realne stopy procentowe będą jeszcze bardziej ujemne. Klasą aktywów pierwszego wyboru będą więc akcje – tłumaczy Rafał Lerski.

Nasz rozmówca dostrzega przy tym spore rezerwy kapitału, które mogą trafić na giełdy w wyniku polityki banków centralnych, a tym samym wesprzeć notowania.

- Mimo optymistycznych nastrojów, pozycjonowanie światowych inwestorów na rynku akcji nie jest hurraoptymistyczne. Globalnie w funduszach pieniężnych jest nadal dużo więcej kapitału niż przed pandemią, a wiadomo, że za granicą inwestując w fundusze pieniężne ma się praktycznie gwarantowaną realną stratę – wyjaśnia Rafał Lerski.

Rotacja kapitału

Według dyrektora inwestycyjnego BNP Paribas TFI nie ma wątpliwości co do tego, że pandemia COVID-19 dokonała dużych zmian strukturalnych w gospodarkach i przesunięcie środka ciężkości w kierunku nowych technologii utrzyma się w mniejszym lub większym wymiarze. Zdaniem naszego rozmówcy, w przyszłym roku zysków najlepiej jednak szukać w tradycyjnych sektorach – przemysłowym, budowlanym, surowcowym czy finansowym.

- Żadna gospodarka nie może się opierać wyłącznie na sektorach o niskiej kapitałochłonności, opartych o technologie cyfrowe i systemy informatyczne. Przemysł mimo wszystko będzie miał znaczenie i o tym będą sobie przypominać inwestorzy w 2021 r. To nie znaczy, że spółki z sektora nowych technologii wejdą w bessę. One relatywnie drogie pozostaną – uważa Rafał Lerski.

Realna strata:
Realna strata:
Zyski z obligacji w 2021 roku raczej nie pozwolą na pokonanie inflacji – mówi Rafał Lerski, dyrektor inwestycyjny BNP Parbias TFI.
Marek Wiśniewski

Menedżer uczula jednak na rotację kapitału z tzw. spółek growth do value. Zwraca uwagę, że niedawna przecena spółek gamingowych na GPW dotknęła nie tylko CD Projekt, który rozczarował grą „Cyberpunk 2077”, ale również spółki, które takich wpadek nie zanotowały. Równocześnie przecena producentów gier zbiegła się z poprawą notowań banków, energetyki i KGHM.

- Dlatego widzę w końcu szansę dla indeksu WIG20. To nie znaczy, że małe spółki będą słabe. Uważam, że generalnie na świecie inwestorzy będą wybierać małe spółki, natomiast w Polsce wszystkie segmenty rynku – od dużych, przez średnie po małe spółki – są atrakcyjne – mówi Rafał Lerski.

Dlaczego zatem globalnie pieniądze mają płynąć do małych spółek? Według Rafała Lerskiego tam jest po prostu więcej spółek value, które są niedowartościowane. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, największe firmy to spółki technologiczne. To technologiczni giganci windowali amerykańskie indeksy na obecne poziomy. Świat się po prostu zmienił. Spółki technologiczne to już nie te mniejsze, ale większe. Do kategorii mniejszych spółek spadł przemysł.

Ten ostatni jest bardziej reprezentowany na giełdach europejskich niż amerykańskich. Będzie to miało swoje konsekwencje.

- Gospodarka europejska nie jest tak konkurencyjna jak gospodarka Stanów Zjednoczonych. Unia Europejska ma też swoje problemy. Ale mimo wszystko myślę, że rotacja kapitału doprowadzi do tego, że stopy zwrotu z akcji europejskich będą wyższe niż z amerykańskich – twierdzi Rafał Lerski.

Lepiej od amerykańskich giełd mają się też zachowywać rynki wschodzące. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że ich struktura się zmieniła. To już nie tylko surowce i produkcja. Tam też dużo ważą spółki technologiczne. Znaczenie spółek cyklicznych jest jednak ciągle duże, a firmy technologiczne są jednak często atrakcyjniej wyceniane od tych z rynków rozwiniętych. Rynki wschodzące będzie też wspierał słaby dolar, polityka Joego Bidena jako mieszkańca Białego Domu i powrót turystyki.

Złoto w trendzie bocznym

Czynniki generalnie sprzyjające akcjom powinny też dalej windować kurs złota. Według Rafała Lerskiego złoto już jednak znacząco zdyskontowało niskie realne stopy procentowe i wzrost podaży pieniądza.

- Także uważam, że złoto wejdzie w może szeroki, ale jednak trend boczny – dodaje Rafał Lerski.

Specjalista z BNP Paribas TFI podkreśla, że ze względu na stymulację fiskalną i monetarną skutki pandemii COVID-19 w realnej gospodarce nie są takie, jak mogłyby być, gdyby na całym świecie nie uruchomiono różnego rodzaju programów pomocowych. Trzeba więc brać pod uwagę, że koronawirus będzie miał jakiś opóźniony negatywny wpływ na gospodarki. Jeśli dojdzie do tego istotny wzrost inflacji, który zmusi banki centralne nawet nie do zacieśnienia, ale normalizacji polityki monetarnej, na giełdach doszłoby do istotnego wstrząsu.

- Widzę to ryzyko. Ono istnieje. Natomiast nie jest to mój bazowy scenariusz. Biorąc pod uwagę zalew płynności, alternatywą do tego by coś zarobić i nie ponosić realnych strat są obecnie rynki akcji – podsumowuje Rafał Lerski.