W giełdowych bankach drzemie potencjał

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2020-12-29 20:00

Wyniki sektora są lepsze niż miały być, a kiedy rynek dostrzeże szanse, rysujące się na 2021 r., kursy pójdą jeszcze w górę, uważają niektórzy analitycy

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jaki jest scenariusz bazowy dla banków na 2021 r.,
  • dlaczego zdaniem niektórych analityków konsens prognoz jest zbyt niski,
  • które banki najlepiej przeszły przez bessę na rynku akcji,
  • które są faworytami analityków na 2021 r.,
  • jaką wartość mają obecnie wskaźniki C/Z, C/WK i ROE dla banków.

Sektor bankowy jest mocno niedowartościowany. Przed pandemią akcje Pekao kosztowały około 110 zł, niedawno kurs spadł natomiast do 45 zł. Taka przecena jest absolutnie nieuzasadniona fundamentalnie – uważa Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, jednego ze znaczących akcjonariuszy banku z żubrem w logo.

Kurs Pekao od dołka z końca października urósł o 50 proc., ale do odrobienia przedcovidowych strat potrzeba byłoby jeszcze co najmniej drugie tyle. Podobnie jest z większością innych banków, których akcje w listopadzie mocno zdrożały, dzięki czemu WIG-Banki odrobił połowę przeceny, zanotowanej w czasie krachu w marcu i mini-krachu w październiku. Wyjątek stanowią walory BNP Paribas Polska, PKO BP i ING, z którymi albo bessa obeszła się stosunkowo najłagodniej, albo odbicie było najbardziej dynamiczne. Efekt jest taki, że ta trójka kończy rok z najmniej negatywną stopą zwrotu w branży.

Zdaniem zdecydowanej większości analityków na razie nic nie zapowiada jednak powrotu do punktu wyjścia, bo nie uzasadniają tego oczekiwania co do wzrostu zysków w 2021 r. Konsens prognoz zakłada zwyżkę o 11 proc. Przekłada się to na ceny docelowe akcji banków, które różnią się od obecnych kursów o zaledwie kilka procent.

Jeszcze niedawno dominujące rekomendacje „kupuj” (co w szczególności dotyczy Pekao i PKO BP) miały oparcie w dwucyfrowych oczekiwanych stopach zwrotu, ale w listopadzie WIG-Banki wzrósł o rekordowe 40 proc. To skłoniło niektórych analityków do zmiany nastawienia do branży znów na negatywne.

- Wydaje mi się, że temat kredytów frankowych nadal jest sporym ryzykiem, a propozycja KNF dotycząca tego problemu [nadzór proponuje zmianę zasad spłaty na takie, jakby kredyt w CHF od początku traktowany był jako złotowy – red.] wcale nie jest punktem zwrotnym. Z ostatniego raportu NBP o stabilności systemu finansowego wynika, że 20 proc. pozwów przeciwko bankom pochodzi od ludzi, którzy całkowicie spłacili kredyty. Dla mnie oznacza to zwiększenie puli pozwów – mówił w rozmowie z „PB” Maciej Marcinowski, zastępca szefa działu analiz w Trigonie DM.

Kontrarianie

Są jednak analitycy, którzy wyceny banków uznają za wciąż atrakcyjne i są przekonani, że większość się myli i nie doszacowuje poprawy wyników sektora.

„Obecny konsens nie uwzględnia jeszcze w pełni lepszych od zakładanych wcześniej wyników banków za drugi i trzeci kwartał 2020, jak również szybszego powrotu do aktywności gospodarczej na skutek powszechnych szczepień” – napisał w raporcie z 14 grudnia Michał Fidelus z Domu Maklerskiego BDM.

Z ośmiu wydanych przez niego rekomendacji trzy brzmią „kupuj” (dla Pekao, Handlowego i Millennium), pięć „akumuluj”, a jedna „trzymaj”.

Jeszcze większą optymistką jest Marta Czajkowska-Bałdyga z Haitong Banku, której pięć rekomendacji to „kupuj” (dla PKO BP, Pekao, Santandera, ING i BNP Paribas), a cztery są neutralne. Obliczony na podstawie wyznaczonych przez nią cen docelowych potencjał indeksu WIG-Banki to ponad 11 proc., na co składają się przede wszystkim znaczne niedowartościowanie PKO BP i Pekao.

- Perspektywy branży na 2021 r. są pozytywne. Choć przedłużająca się kwarantanna może zdjąć parę punktów bazowych z prognozowanego wzrostu PKB, to jest duże prawdopodobieństwo, iż gospodarka odbije w tempie około 4 proc. r/r – mówi Marta Czajkowska-Bałdyga, która spodziewa się wzrostu zysku netto sektora o 28 proc.

Jej zdaniem ożywienie w 2021 r. powinno być napędzane przez wyższe przychody z podstawowej działalności, wsparte silniejszą akcją kredytową, szczególnie w segmencie klientów indywidualnych, gdzie głównym motorem wzrostu pozostaną hipoteki (10 proc. r/r), ale odbicie powinno być też widoczne w kredytach konsumpcyjnych (5-6 proc. r/r). Niewiadomą jest natomiast jej zdaniem segment korporacji (wzrost 2 proc. r/r), bo pierwsza połowa roku dla firm może nie być szczególnie udana.

– Ale z drugiej strony wynik z prowizji i opłat powinny wspierać planowane emisje obligacji, czy pozyskiwanie środków z rynku kapitałowego - dodaje analityczka.

Marta Czajkowska-Bałdyga podkreśla, że spadek wyniku odsetkowego w 2020 r. nie był tak znaczny, jak banki obawiały się po obniżkach stóp procentowych przez bank centralny. W 2021 r. pozytywnie na wynik nadal będzie wpływać efekt obniżki stawek depozytów, które to banki obniżały w drugim półroczy 2020, a także wyższe marże na nowych wolumenach biznesowych i modyfikacji tabeli opłat i prowizji.

Pod kontrolą powinny też pozostać koszty (analityczka spodziewa się ich spadku o 0,3 proc.), w czym pomoże m.in. restrukturyzacja sieci oddziałów i zatrudnienia (restrukturyzacja zatrudnienia ogłosiły niedawno Santander Bank Polska i BNP Paribas).

– W odróżnieniu od konsensu zakładamy, że koszty ryzyka będą na zbliżonym poziomie do osiągniętych w 2020 r. Jako czynnik ryzyka widzimy prawdopodobieństwo wzrostu bezrobocia, co może przełożyć się na zwiększenie kosztów ryzyka w segmencie detalicznym. Nadal sporą niewiadomą są koszty ryzyka w segmencie korporacyjnym. Zakładamy też, że banki będą dalej robić odpisy na sprawy frankowe w sądach: prognozujemy rezerwy na poziomie 3,5 proc. portfela frankowych kredytów hipotecznych - mówi Marta Czajkowska-Bałdyga.

Kolejną szansą dla sektora jest potencjalna obniżka opłat na BFG.

– Naszym zdaniem nie jest ona uwzględniona w prognozach rynkowych. Cały sektor w 2020 r. poniósł około 3,2 mld zł kosztów, natomiast według ostatnich zapowiedzi prezesa BFG w 2021 r. będzie to znacząco poniżej tego, co w przed rokiem. Szacujemy, że składka niższa o 1 mld zł przełożyłaby się na o około 10 proc. wyższe prognozy zysków sektora - dodaje analityczka Haitonga.

Nic straconego

2021 r. może być dla branży przełomowy jeśli chodzi o rozwiązanie problemu kredytów frankowych. Zdaniem Marty Czajkowskiej-Bałdygi rynek pogodził się już z częściowymi stratami na portfelu frankowym.

– Biorąc pod uwagę inne scenariusze, które wchodziły w grę (np. przewalutowanie kredytów na złotowe po stawce LIBOR) ten zaproponowany niedawno przez KNF, którego koszty szacujemy na około 40 mld zł, wydaje się względnie pozytywny. Prawdopodobieństwo jego wejścia w życie jest większe niż 50 proc. - ocenia analityczka Haitonga.

To, jak ucierpią poszczególne banki, zależy w największym stopniu od stosunku bufora kapitałowego od ekspozycji na kredyty w CHF.

– W najlepszej sytuacji jest ING, który ma niewielki portfel frankowy, podobnie jak Pekao i BNP Paribas Polska. PKO BP i Santander mają relatywnie największą poduszkę kapitałową. Natomiast w mBanku odpis zdejmie większość poduszki, a w Millennium potrzeba byłoby dołożyć 1,2 mld zł, żeby bank osiągnął minimalne współczynniki Tier 1 - dodaje Marta Czajkowska-Bałdyga.

Za najważniejsze ryzyko dla tego rozwiązania uważa fakt, że część frankowiczów powygrywała już sprawy w sądach, których orzecznictwo zmierza raczej w kierunku niekorzystnym dla banków.

Specjalistka nie wyklucza przy tym, że dopóki kwestia portfela CHF nie zostanie załatwiona, inwestorzy nie mają co liczyć na znaczne dywidendy z banków. KNF niedawno przedstawił stanowisko w tej sprawie, na co kursy banków zareagowały negatywnie. Nadzorca zapowiedział jednak powrót do tematu przed końcem półrocza 2021 r.

Faworyci

Mata Czajkowska-Bałdyga za akcje z największym potencjałem wzrostu uważa walory ING i Pekao.

– Pierwszy z banków konsekwentnie zwiększa udziały w rynku, a drugi wyróżnia się jakością kredytów, co pozwoli na odnotowanie niższych kosztów ryzyka. Warto zwrócić uwagę również na BNP Paribas Polska. Bank ogłosił kolejną restrukturyzację kosztową, wyszedł też już z marazmu po przejęciu Raiffeisen Bank Polska i zaczyna zwiększać udziały w rynku. Wydaje się, że rynek niedoszacowuje potencjału wzrostu wyniku netto, a wskaźnikowo akcje nie są też drogie. Potencjał wzrostu kursu, ale mniejszy, dostrzegam też w PKO BP, którego atutem jest dywersyfikacja przychodów, natomiast ryzykiem rekordowo niskie koszty ryzyka w 2020 r. - mówi analityczka Haitonga.

W przypadku mBanku i Millennium kluczowa jest jej zdaniem kwestia kredytów frankowych. Jeśli zostanie rozwiązana w zarządzalny dla banków sposób, to potencjał tych banków może być wyższy niż wynika z obecnych wycen, uważa ekspertka.

W przypadku Aliora wyniki są coraz lepsze po stronie kosztów operacyjnych i przychodów, ale Marta Czajkowska-Bałduga nie spodziewa się, by koszty ryzyka ustabilizowały się na tak niskim poziomie jak w III kwartale 2020. Ponadto istotnym czynnikiem ryzyka pozostaje niska jakość aktywów.