Na GPW jest szansa na dwucyfrowe zyski

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-01-03 20:00

Na wszystkich giełdach da się godnie zarobić, ale superhossy nie będzie. Na początku roku pozytywnie zaskoczyć mogą jeszcze obligacje, uważa Jacek Babiński z Pekao TFI

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakich zysków z rynku akcji w 2021 r. oczekuje Jacek Babiński z Pekao TFI,
  • które spółki są jego faworytem na pierwsze półrocze, a które na drugie,
  • jakie są prognozy eksperta dla dolara,
  • czy na obligacjach będzie można zarobić.

Programy stymulacyjne banków centralnych i rządów oraz szczepionki przeciwko COVID-19 będą kombinacją wspierającą ryzykowne aktywa w 2021 r. Będzie to więc niezły rok dla rynków finansowych. Z takiego założenia wychodzi Jacek Babiński, wiceprezes Pekao TFI odpowiedzialny za inwestycje.

Jego zdaniem główne światowe indeksy wzrosną o około 10 proc. w 2021 r., przy czym polska giełda ma szanse na nieco lepszy wynik.

- Duże spółki były w trendzie spadkowym przez lata, więc gdyby sytuacja się poprawiła, odbicie mogłoby być trochę większe. Nie zakładam jednak superhossy. Jeśli byłoby to więcej niż 10 proc., to nie dużo – mówi Jacek Babiński.

Mimo optymizmu względem całego 2021 r., wiceprezes Pekao TFI ma obawy o jego początek. Zwraca uwagę, że inwestorzy są obecnie bardzo optymistycznie nastawieni do rynku akcji, podczas gdy kolejna fala zakażeń COVID-19 sprawia, że w kolejnych krajach wprowadza się lockdowny. W efekcie trudno liczyć na szybkie odbicie gospodarki. Trzeba raczej przyjmować, że na początku 2021 r. będzie ona w gorszej kondycji niż się niedawno wydawało. Zderzenie optymistycznego nastawienia z rzeczywistością może doprowadzić do korekty na giełdach.

- Jeśli dojdzie do korekty, będzie ona okazją do zwiększenia zaangażowania w ryzykowne aktywa – uważa Jacek Babiński.

Globalny optymizm:
Globalny optymizm:
Na pytanie o to, jak widzimy rok 2021, mogę odpowiedzieć, że postrzegamy go pozytywnie dla ryzykownych klas aktywów w zasadzie na wszystkich rynkach – mówi Jacek Babiński, wiceprezes Pekao TFI.
Marek Wiśniewski

Geografia branż

Wiceprezes Pekao TFI uważa, że rok 2021 będzie rokiem dalszego osłabiania się amerykańskiego dolara. Będzie to wspierało ceny surowców i gospodarki rynków wschodzących. Jego zdaniem nie można tego jednak w prosty sposób przekładać na to, że giełdy rynków wschodzących będą zachowywały się lepiej od giełd rynków bazowych. Generalnie wszystkie giełdy powinny sobie dobrze radzić.

- Podobają nam się Chiny jako wygrany pocovidowej rzeczywistości. Wśród rynków wschodzących postawiłbym więc przede wszystkim na Azję. Ale można to też osiągnąć przez spółki z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych, które mają po prostu ekspozycję na rynki wschodzące. Nie trzeba tego robić wprost przez spółki notowane na rynkach wschodzących – zaznacza Jacek Babiński.

Zdaniem naszego rozmówcy, na warszawskiej giełdzie podobnie powinny zachowywać się wszystkie segmenty rynku. Dużym spółkom powinna sprzyjać globalna płynność i rozwój pracowniczych planów kapitałowych (PPK). Mniejszym, z jednej strony będą ciążyć rosnąć koszty surowców, z drugiej jednak strony to ten segment jest zazwyczaj beneficjentem ogólnego odbicia gospodarczego.

- Jeżeli gospodarka przyspiesza, to co do zasady liderami zwyżek są małe spółki. Ale bardziej od polskich podobają mi się małe spółki ze Stanów Zjednoczonych czy Europy Zachodniej, które są bardziej innowacyjne od naszych – zastrzega Jacek Babiński.

Jego zdaniem firmy korzystające na trendzie określanym anglojęzycznym zwrotem “stay at home” – niezależnie od tego czy działają w segmencie rozrywki jak Netflix, czy pracy zdalnej jak Zoom – nadal będą miały dobre perspektywy. Nie oznacza to jednak, że są obecnie dobrą inwestycją. Pandemia wywindowała bowiem ich wyceny.

Jacek Babiński radzi zwrócić się w kierunku branż, które mogą skorzystać na otwarciu gospodarek i programach stymulacyjnych – turystyce, gastronomii, bankowości czy cementowniach.

- Na warszawskiej giełdzie cementowni nie ma, ale w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych są. Zakładamy zaś, że programy stymulacyjne będą też dotyczyć inwestycji infrastrukturalnych. Każdy rząd będzie chciał pobudzić gospodarkę, więc może dojść do sytuacji, że przez kilka lat wszyscy będą budować drogi, koleje i lotniska. W związku z tym, te spółki mogą mieć teraz lepszy okres – wyjaśnia Jacek Babiński.

Mimo generalnie pozytywnego nastawienia do branż, które najbardziej ucierpiały na pandemii, Jacek Babiński uważa, że zawsze trzeba zadać sobie pytanie, czy podstawy ich modelu biznesowego nie uległy fundamentalnej zmianie. Obawy w tym zakresie wyraża względem branży kinowej i linii lotniczych. Jego zdaniem można sobie wyobrazić, że te ostatnie szybko odzyskają klienta turystycznego, ale już niekoniecznie biznesowego.

- W szczycie lockdownu niesłychanie ryzykowne jest formułowanie tezy, że jakiś model zachowań sprzed pandemii na pewno nie wróci. Ale trendy digitalizacji oraz pracy zdalnej przyspieszają i akurat obstawianie powrotu podróży służbowych w takiej skali jak przed 2020 r. budzi oczywiste wątpliwości – twierdzi wiceprezes Pekao TFI.

Dług jeszcze w cenie

Jacek Babiński jest jeszcze stosunkowo pozytywnie nastawiony do inwestycji w obligacje skarbowe w 2021 r. Jego zdaniem z perspektywy całego roku, nawet jeśli nastąpi jakiś wzrost długu państw, czyli spadek wycen obligacji, to będzie on nieznaczny. Mając na uwadze stosunkowo strome krzywe rentowności, inwestycje w obligacje powinny więc ponownie przynieść zysk. Znacznie mniejszy niż w 2020 r., ale jednak zysk. W kontekście obecnej fali zachorowań na COVID-19 trudno bowiem oczekiwać, że globalna gospodarka w kolejnych miesiącach odbije tak gwałtownie, by wygenerować inflację. W efekcie, w pierwszym kwartale 2021 r. rentowności obligacji mogą nawet spaść.

- Dawniej aby stymulować gospodarkę banki centralne obniżały stopy procentowe. Po upadku Lehman Brothers zaczął się skup aktywów. W obecnym kryzysie de facto finansują transfery bezpośrednio do ludności. Ta ostatnia zmiana jest ważna, bo skup aktywów nie powodował inflacji, gdyż nie był bezpośrednim wpuszczaniem pieniądza do gospodarki. To się zmieniło, co będzie generować presję inflacyjną. Doszła do tego jeszcze stymulacja fiskalna w bezprecedensowej skali. Natomiast gospodarka przez pandemię załamała się całkowicie. Zanim więć podjęte działania stymulacyjne przełożą się na wzrost inflacji, minie jeszcze trochę czasu. Na pewno nie panikowałbym więc z obligacjami w perspektywie najbliższego pół roku, co nie zmienia faktu, że długoterminowa hossa na obligacjach się zakończyła. Po dynamicznym wzroście gospodarczym, który zakładam na lata 2021-2022, w dłuższej perspektywie i istnieje ryzyko stagflacji – tłumaczy Jacek Babiński.